Wiceminister zdrowia Sławomir Neumann i jego dziwne, dwuznaczne zachowanie to poważny problem rządu i ministra Arłukowicza. Okazuje się, że Neumann "od kilku miesięcy zajadle walczy o interesy prywatnej klinki Sensor, zajmującej się leczeniem wzroku". Z kontroli NFZ wynika, że Sensor naciągnął swoich klientów na 1,5 miliona złotych. Po wymówieniu kontraktu przez NFZ Sensorowi do akcji wkroczył wiceminister zdrowia Sławomir Neumann: "Wydzwaniał do szefowej NFZ Agnieszki Pachciarz jak szalony. Za każdym razem, gdy ją widział, dopytywał, co zamierza zrobić z zażaleniem, jakie złożył prywatny szpital" - opowiada urzędnik NFZ. A współpracownik byłej prezes NFZ mówi: "Sytuacja zrobiła się kuriozalna. Pachciarz, coraz bardziej wściekła na nagabywania Neumanna, opowiedziała o wszystkim ministrowi Arłukowiczowi. Interwencja nic jednak nie dała". 

Co ciekawe, Neumann nie tylko ustnie interweniował w sprawie Sensora, ale przysyłał do centrali NFZ pismo, w którym domaga się wyjaśnień, na jakim etapie jest rozpatrywanie sprawy prywatnej kliniki. Narodowy Fundusz Zdrowia bombardowany jest strofującymi pismami wiceministra. - Czy odbierała to pani jako nacisk? - dopytuje "Wprost" Agnieszkę Pachciarz. - Byłam zdziwiona liczbą pism w sprawie jednego konkretnego podmiotu - odpowiada.

Okazało się, że 2o grudnia została odwołana prezes NFZ Agnieszka Pachciarz. Została zwolniona, bo nie zgodziła się na przedłużenie umowy z kliniką Sensor. 

Wiceminister Neumann, mimo próśb redakcji tygodnika "WPROST", nie znalazł czasu na rozmowę o swoim zaangażowaniu w sprawę kontraktu dla prywatnej kliniki. 

Widać, że ręczne sterowanie ministrów, czy wiceministrów rządu Donalda Tuska to jakaś nowa moda, mówiąc krótko: patologia.

mod/Wprost