Wojny handlowej pomiędzy Stanami Zjednoczonymi a Huawei ciąg dalszy. W ostatnich dniach gro kontrowersji z nią związanych przeniosło się za ocean, wprost do Wielkiej Brytanii, gdzie dzięki naciskom amerykańskiej administracji oraz rodzimym politykom, rząd zdecydował się całkowicie wykluczyć produkty chińskiego producenta z prac nad brytyjską siecią 5G. Decyzja ta wywołała burzę w relacjach Londyn-Pekin, rosną również obawy o zmasowany cyberatak, podobny do tego, który dotknął Australię.

Temat konfliktu pomiędzy chińską firmą technologiczną Huawei i rządem Stanów Zjednoczonych nie jest nowy a jego początków upatrywać można w pierwszej dekadzie XXI wieku. To właśnie wtedy relatywnie mała firma zlokalizowana w Szenzen, założona przez byłego żołnierza oraz członka Komunistycznej Partii Chin Rena Zhengfei rozpoczęła agresywną ekspansję światową. Jeszcze na początku wieku Huawei zajmował się wyłącznie sprzedażą komponentów do hotelowych sieci telefonicznych, ograniczając swoją działalność do rolniczych, biedniejszych regionów Państwa Środka. Jednak dzięki swojej upartości oraz braku zainteresowania chińską prowincją przez firmy telekomunikacyjne z Europy firma Rena szybko zaczęła zdobywać dużą popularność na rodzimym rynku, pozwalając tym samym na nieśmiałą ekspansję Huawei do państw Azji oraz Afryki.

Firma – zachęcona sukcesami również na ryku zagranicznym – szybko powiększyła gamę oferowanego przez siebie sprzętu zdobywając coraz większe i bardziej lukratywne kontrakty w Europie i państwach sąsiadujących. Do najważniejszych projektów realizowanych na progu swojej ekspansji na Zachód należy zaliczyć instalację kabla optycznego przez całą długość rosyjskiej Syberii (1800km) w 2003 r. oraz otrzymany w tym samym roku kontrakt na dostawę sprzętu przekaźnikowego we Francji. Jeszcze przed końcem 2005 r. ponad połowa przychodów firmy Rena Zhengfei pochodziła spoza Chin, co jest najlepszym dowodem prędkości z jaką postępowała globalna ekspansja jego firmy.

FBI po raz pierwszy pokazało swoje zainteresowanie gigantem technologicznym w 2007 r., kiedy to otwarcie zaczęto pytać nie tylko o związki założyciela Huawei z rządem Chin, ale również o podejrzane transakcje na zakup sprzętu pomiędzy objętymi embargiem międzynarodowym Iranem oraz Koreą Północną a spółkami jawnie powiązanymi z Renem Zhengfei. Od tego czasu wątpliwości rządu Stanów Zjednoczonych tylko wzrastały. Jednym z przejawów tego zjawiska była blokada sprzedaży firmy 3Com do Huawei wyłącznie, ponieważ specjalizowała się ona w produkcji zabezpieczeń cybernetycznych dla armii USA. To także w tym czasie administracja w Waszyngtonie podjęła decyzję o pilnej potrzebie wyłączenia Huawei z wyścigu o całkowitą dominację nad infrastrukturą sieciową na świecie, czyli de facto dominacją nad światowym Internetem. Zmiana na stanowisku Prezydenta USA w 2017 przyniosła dalsze zaostrzenie relacji na linii Pekin – Waszyngton a tym samym również na linii Huawei – Waszyngton. USA coraz głośniej mówiło o agresywnej polityce handlowej Państwa Środka jak również o powszechnym szpiegostwie ekonomicznym, którego ofiarą coraz częściej padały amerykańskie firmy tracąc jednorazowo setki milionów dolarów w utraconych patentach i zamówieniach.

W 2018 r. Prezydent Donald Trump rozpoczął nakładanie podwyższonych ceł na produkty technologiczne pochodzenia chińskiego. Co więcej, wydano również zakazy używania produktów Huawei przez jednostki wojskowe oraz agencje podległe Departamentowi Obrony. W bazach wojskowych USA zakazano sprzedaży produktów firmy żołnierzom. W tym samym czasie podczas spotkania tzw. ‘Wspólnoty Pięciu Par Oczu’ (przedstawicieli najważniejszych agencji wywiadowczych USA, Wielkiej Brytanii, Kanady, Nowej Zelandii i Australii) ustalono, że oprogramowanie oraz sprzęt dostarczany przez Huawei może stanowić bezpośrednie zagrożenie dla bezpieczeństwa wewnętrznego i prywatności obywateli wspólnoty. Wspomniano o możliwości przekazywania wrażliwych danych wszystkich użytkowników sieci rządowi Chińskiemu oraz o pilnej potrzebie rozwiązania tego problemu. W wyniku spotkania prezydenci poszczególnych państw zdecydowali się niezwłocznie zaostrzyć retorykę względem chińskiego giganta, zakazując używania jego infrastruktury w dużych programach telekomunikacyjnych. Do najważniejszych zaliczyć należy budowę sieci 5G mającą dać użytkownikom prędkości dziesięciokrotnie większe niż w przypadku starzejącego się już 4G. Budowa takiej infrastruktury przy użyciu komponentów Huawei, do której dostęp uzyskać może chiński wywiad oznacza przekazywanie absolutnie wszystkich pozyskanych w ten sposób danych dla wrogich służb. Od treści rozmów telefonicznych po funkcjonowanie szpitali, samochodów oraz całych jednostek wojskowych.

Stany Zjednoczone jako pierwsze oficjalnie ogłosiły wyłączenie chińskiego giganta z prac nad narodową siecią 5G oraz zakazały używania wybranych produktów Huawei przez rządowe agencje. W ślad za USA szybko poszła Australia oraz Nowa Zelandia. Wielka Brytania, pomimo licznych zapowiedzi politycznych jedynie w nieznacznym stopniu ograniczyła Huawei dostęp do narodowego rynku telekomunikacyjnego. Nawet pomimo tych ograniczeń firma i tak pozostała kluczowym partnerem w tworzeniu internetowej infrastruktury na Wyspach – decyzja, ta spotkała się z dużym niezadowoleniem Prezydenta Donalda Trumpa i niektórych polityków opozycji. W maju 2019 rząd federalny USA posunął się o krok dalej całkowicie zakazując amerykańskim firmom jakiejkolwiek współpracy z Huawei. Chiny nie mogły odtąd zakupić komponentów produkowanych w USA – od aplikacji do telefonów po zaawansowane chipy i podzespoły telefoniczne. Nałożenie sankcji na chińską firmę było swoistym ewenementem na skalę światową – żadne inne państwo, nawet spośród tych będących bardzo blisko USA nie zdecydowało się na podobne działanie.

Wszystko to zmieniło się jednak w połowie lipca 2020 r., kiedy to Wielka Brytania oficjalnie ogłosiła, że ze skutkiem natychmiastowym całkowicie wyłącza Huawei z prac przy rodzimej sieci 5G. Brytyjskie firmy telekomunikacyjne zostały również zobowiązane aby do 2027 całkowicie usunąć komponenty chińskiej firmy z istniejących już sieci 4G oraz 5G. Decyzja ta była zaskoczeniem dla wielu obserwatorów, jako że jeszcze w styczniu tego samego roku rząd brytyjski zapowiadał, że nie planuje wprowadzać takiego zakazu. Decyzję premiera Borisa Johnsona z nieukrywaną radością przyjął Donald Trump, który miesiącami postulował o ograniczenie relacji handlowych na linii Huawei – Europa. Brytyjski sukces jest o tyle znamienny, że dla Huawei jest to jeden z najważniejszych rynków zbytu – odpowiada za aż 24% rocznych przychodów firmy. Powodów kontrowersyjnej decyzji Brytyjczyków może być co najmniej kilka – do najczęściej wymienianych należy chęć zachowania dobrych relacji z USA, próba uniknięcia zgrzytów na linii wywiadów obu państw spowodowanego przepływem niejawnych informacji przez ‘wrogą’ infrastrukturę oraz próba ukarania Chin za ich agresywną politykę względem Hong Kongu.

Niezależnie jednak od powodów decyzji Brytyjczyków faktem pozostaje to, że chiński producent nie będzie miał łatwego życia w USA oraz Europie. Choć brak jest konkretnych dowodów na istnienie ‘tylnych drzwi’ którymi chiński wywiad mógłby włamywać się do urządzeń Huawei celem wykradania danych a powiązania pomiędzy firmą a Komunistyczną Partią Chin nie są jasne, to raz utracony brak zaufania do technologii z Chin raczej nie zostanie prędko odbudowany. W tle konfliktu pozostają przecież mocarstwowe zapędy Pekinu, które również można skutecznie ograniczać podważając relacje handlowe z dotychczasowymi partnerami. W chwili pisania artykułu rząd ChRL zapowiedział podjęcie odwetowych kroków uderzających w Brytyjskie firmy operujące w Chinach powołując się przy tym na chęć obrony interesów krajowych producentów przed niesprawiedliwymi decyzjami. Równolegle z groźbami sankcji, specjaliści od cyberbezpieczeństwie spodziewają się również wzmożonej aktywności hakerów, którzy mogą zaatakować infrastrukturę publiczną i krytyczną w Wielkiej Brytanii jako swoisty odwet – podobnie jak miało to miejsce w Australii niedługo po wprowadzeniu ograniczeń we współpracy z Huawei.

Tekst pierwotnie ukazał się na łamach „Dziennika Związkowego” oraz „Polish Express”.

Artykuł pierwotnie ukazał się na stronie think tanku Warsaw Institute.

[CZYTAJ TEN ARTYKUŁ]