FRONDA.PL: Władimir Putin zapowiedział podczas wizyty na Krymie, że Rosja wyda w ciągu najbliższych lat ponad 400 mld euro na wojsko. Co to oznacza dla regionu?

Andrzej Talaga: Właściwie nie jest to żadne zaskoczenie, ponieważ wydatki zbrojeniowe Rosji wzrastają; FR wybija się do czołówki państw jeśli chodzi o kwoty bezwzględne oraz kwoty w stosunku do PKB w wydatkach na zbrojenia. Oznacza to wzmocnienie wojskowej pozycji Rosji.

Sedno jest jednak gdzie indziej. Rosyjska armia, pomimo długotrwałych reform, nadal jest zasadniczo dość zacofana. Obecnie do natychmiastowej akcji na wysokim poziomie wyszkolenia i wyposażenia jest ok. 50 tysięcy żołnierzy. To bardzo mało biorąc pod uwagę liczebność rosyjskiej armii. Celem reformy jest doprowadzenie do ok. 2020 roku do wyposażenie armii w sprzęt wojskowy według proporcji państw NATO. Proporcje te układaj się mniej więcej tak, że jest 20 – 30 proc. sprzętu najnowszej generacji , lwia część sprzętu starszej generacji, ale o wysokim standardzie – a więc jakieś 50 – 60 proc., oraz ok. 20-30 proc. sprzętu starej generacji, który uchodzi za przestarzały. W armii rosyjskiej te proporcje są nieco inne. Sprzętu najnowszej generacji jest bardzo mało, nawet około 10 proc. Sprzętu starszej generacji o dobrej jakości jest ok. 20-30 proc., a cała reszta to sprzęt dziś już źle sprawujący się na polu walki. Odwrócenie tych proporcji spowoduje, że Rosja rzeczywiście stanie się realnym mocarstwem militarnym, które będzie mogło prowadzić nie tylko jedną, ale dwie lub więcej wojen naraz. Obecnie taką zdolność posiadają wyłącznie Amerykanie.

 To poważnie zmieni sytuację w regionie za 10 czy 15 lat… o ile inne państwa nie zrobią tego samego. Przypomnę, że Polska ma taki sam cel, czyli zastąpienie dużej części starego sprzętu sprzętem znacznie nowszej generacji. Przykładowo szturmowce Su-22 albo czołgi D-72 mają zostać zastąpione przez sprzęt o poziomie Leopardów 2A4 lub 2A5.

Jeśli tak się stanie w Polsce i innych krajach NATO, to przewaga Rosji nie będzie tak miażdżąca czy niepokojąca. Jednak w Federacji widać konsekwencję. Rosjanie od wielu lat rzeczywiście reformują wojsko, wydają coraz więcej pieniędzy. Nawet procentowo budżet przeznaczany na wojsko rośnie, natomiast w krajach Unii Europejskiej i NATO bardzo się to waha. Wcześniej tendencja była kwotowo i procentowo spadkowa. To, co się dzieje teraz, ma szansę zatrzymać ten proces. Zobaczymy, co zostanie ustalone na szczycie NATO w Walii, który zaczyna się we wrześniu.

Jeśli mówi się o zbrojeniach Rosji, to trzeba pamiętać o kwotach. Czołgi czy samoloty kosztują. Nie jest tak do końca ważne ile proc. PKB przeznacza się na zbrojenia, tylko ile to jest pieniędzy. Rosja wydaje nawet mniej niż 10 proc. tego, co wydaje NATO. To pokazuje, że jednak mimo swoich starań potencjał militarny Rosji jest mocno ograniczony.

Na Ukrainę z powrotem wyruszył konwój z domniemaną pomocą humanitarną. Czemu służy ta rosyjska inicjatywa?

Sądzę, że nie jest to domniemana, ale rzeczywista pomoc humanitarna. Nie wierzę w to, że ciężarówki są wypełnione bronią czy innego typu środkami, które można przeznaczyć dla separatystów. Cel tego planu jest bardzo prosty i wyrazisty. Rosja chce udowodnić, że Ukraina jest państwem upadłym, które nie kontroluje swojego terytorium ani losów swoich obywateli, którzy cierpią wskutek katastrofy humanitarnej. W związku z tym inne kraje, które czują się w obowiązku moralnym mogą pomóc Ukraińcom bez zgody rządu ukraińskiego, bo ten stracił realną władzę. Dokładnie tak samo było w przypadku pomocy humanitarnej USA dla Somalii. Nikt nie pytał somalijskiego rządu czy chce, czy nie, żeby ta pomoc napłynęła, bo społeczność międzynarodowa zgodnie uznała, że rządz jest dysfunkcjonalny. Po pierwsze trzeba wysłać więc pomoc, a po drugie wojska, by ją osłonić. I ten casus zostanie najprawdopodobniej zastosowany na Ukrainie. Ten konwój, jeżeli dotrze i pomoc będzie rozdana pokaże, że Ukraina nie jest suwerenna. Co więcej Kijów nie ma możliwości przeciwdziałania. Nie ostrzela przecież pomocy humanitarnej. Nie może też nie wpuścić konwoju, a jeśli go wpuści, to dowodzi to tezy, którą chcą przeforsować Rosjanie – że nie jest to kraj suwerenny, bo nie kontroluje swoich terytoriów, co powoduje cierpienie obywateli. Jest to fatalne rozwiązanie dla Ukrainy.

not.pac