Panowie [z komisji Millera] uznali, że nie można przyjąć do wiadomości [że były dwie eksplozje]. Doszli do wniosku, że zamienią słowo „wybuch” na słowo „pożar”. Tak właśnie zrobili. To jeden z przykładów, pokazujących, że te fałsze były realizowane absolutnie cynicznie i były skutkiem pewnej dyrektywy generalnej, jaką pan Jerzy Miller sformułował na samym początku, mówiąc że wyniki prac komisji muszą być takie same jak wyniki prac komisji rosyjskiej” - wyjaśniał dziś były szef MON Antoni Macierewicz.

W rozmowie na antenie radiowej „Jedynki” wiceprezes Prawa i Sprawiedliwości przyznał, że przełomem w badaniu katastrofy był z pewnością raport techniczny z ubiegłego roku, który wydała komisja, gdzie na podstawie rozrzutu ciał, zniszczeń samolotu, sformułowano tezę o eksplozji na pokładzie Tu-154 M w powietrzu.

Mamy cały materiał dowodowy bezspornie stwierdzający, że samolot został wysadzony w powietrze”

- dodał Macierewicz.

Polityk podkreślał też:

To jest tak, jakby powiedzieć, że klucz do rozwiązania zbrodni katyńskiej tkwił w Moskwie. W pewnym sensie oczywiście tak, ale nigdy nie dowiedzielibyśmy się prawdy o Katyniu, gdyby nie było komisji amerykańskiej, gdyby nie wieloletnie wysiłki z polskiej strony, rządu emigracyjnego i środowisk emigracyjnych, ale także opozycji w Polsce”.

Jak dodał – to samo jest w przypadku dramatu smoleńskiego. Nie zgadza się z tezą, że klucz do rozwiązania tkwi w Moskwie, ponieważ to teza, która skazywałaby nas na rezygnację z odkrycia prawdy.

dam/300polityka.pl,Fronda.pl