Karolina Zaremba, portal Fronda.pl: "Jak nie ma wojny, to nie ma opozycji" - powiedział dziś w TVN24 Grzegorz Schetyna. Zdaniem szefa Platformy Obywatelskiej ważne jest, by opozycja wspólnie jednoczyła się przeciwko państwu PiS. Taka zapowiedź brzmi dość złowieszczo...

Bronisław Wildstein: Od początku powstania tego rządu została wypowiedziana i oficjalnie zadeklarowana przez przez Platformę i Nowoczesną - "opozycja totalna". Takiego sformułowania użył Grzegorz Schetyna.

Jest to zaprzeczenie rozumienia demokracji. Owszem w demokracji pojawia się spór, debata, ale nie może być "totalna", ponieważ istnieje także dobro wspólne, które wykracza poza doraźne interesy partii. Ugrupowania polityczne mają odmienne projekty urządzenia rzeczywistości politycznej, więc mogą ze sobą konkurować, ale muszą mieć świadomość czegoś głębszego, co je łączy, co tworzy wspólnotę narodową i jej emanację, jaką jest państwo. Jeśli się tego nie wie, to prowadzi się do swego rodzaju wojny domowej, a "opozycja totalna" jest właśnie taką propozycją. Oznacza, że nie będzie na nic zgody. Odmawia się prawa określonemu ugrupowaniu do przejęcia władzy, czyli neguje się istotę demokracji.

Trzeba sobie zdać sprawę z tego, że "opozycja totalna" , czyli to, co proponują nam dwie partie opozycyjne i wspierające je różne ośrodki jak np: KOD, to jest wojna wypowiedziana demokracji. Jest to niezgoda na to, by obywatele mieli prawo wyłonić takich przedstawicieli, jakich sobie życzą. To tutaj mieści się całe zło.

Widzimy, jak Platforma Obywatelska łamie pewne zasady, które były wcześniej przyjęte, np: na polskich przedstawicieli na stanowiska w UE głosuje się wspólnie. Kiedy PiS był w opozycji, trzymało się tej zasady. W tej chwili posłowie i posłanki Platformy Obywatelskiej złamały ją i głosowały przeciwko kandydaturze Janusza Wojciechowskiego. Finalnie Wojciechowski został zaakceptowany przez Komisję Europejską, ale głos doradczy Parlamentu Europejskiego był na "nie" z powodu głosowania Platformy. Poza tym wynoszenie wewnętrznego sporu na arenę międzynarodową jest bardzo niepokojące. Oznacza to, że jest to propozycja, by arbitrowie zewnętrzni rozstrzygali nasze spory demokratyczne. Stwarza się pozory "jakoby" zostały naruszone jakieś zasady demokracji, co nie jest prawdą. Przypominam, że zanim wynaleziono preteksty, od początku stanowili "opozycję totalną". Mamy do czynienia z zasadniczym zakwestionowaniem reguł demokracji i podstawowego dobra, jakim jest wspólne państwo. Jest to bardzo niebezpieczne.

Do czego może nas zaprowadzić takie działanie "opozycji totalnej"?

Efekt takiego działania już jest widoczny. Prowadzi nas do bardzo głębokiego rozłamania społecznego. Wtedy demokracja rzeczywiście zaczyna być problematyczna, ponieważ ludzie powinni wybierać swoich reprezentantów politycznych ze względu na zgłaszane przez nich projekty, na ich osobowości etc. Tutaj mamy próbę stworzenia plemion w Polsce. To tworzy opozycja, jednocześnie wmawiając, że robi to rząd, np: manipulując wypowiedziami prezydenta. Służy to temu, by zniszczyć wspólnotę narodową. Jest to fundamentalny, polityczny grzech.

W takim razie czyj interes przedstawia opozycja?

Interes tych, którzy rządzili III RP, co w swojej całej naiwności powiedziała Agnieszka Holland. Chodzi o to, żeby "było tak jak było", czyli żeby rządzili zawsze ci sami. To obrona tych grup, które były uprzywilejowane przez III RP, obrona oligarchii. Oligarchia to władza nielicznych.

Władza polityczna jest tylko częścią władzy. Oprócz niej istnieją jeszcze inne potężne, skuteczne środki władzy, choćby biznesu, silnych korporacji prawniczych, mediów, ośrodków kulturalnych. To wszystko stanowi pewien splot, oligarchię, czyli mniejszość, która rządziła III RP i która usiłuje zablokować na zawsze ten stan rzeczy. Odpowiedzią na przegranie w wyborach jest próba destabilizacji sytuacji.

Jest to obrona interesów tych osób i wywołanie wojny kulturowej. Podstawowym problemem i zagrożeniem jest uderzenie we wspólnotę narodową. Trudno jest sobie wyobrazić gorsze działanie.