„Na pewno to, co zrobił papież Franciszek doprowadzi do wybuchu nowej wojny liturgicznej. Spór, który rozgorzał w Kościele po II Soborze Watykańskim, dzisiaj wraca z całą siłą” – mówi portalowi DoRzeczy.pl Paweł Chmielewski, komentując ograniczenie możliwości sprawowania liturgii przedsoborowej w Kościele.

16 lipca papież Franciszek ogłosił motu proprio Traditionis custodes, którym odwołał dokument Benedykta XVI pozwalający duchownym na swobodne sprawowanie liturgii przedsoborowej. Liturgii tej nie będzie już wolno sprawować w kościołach parafialnych. Grupom uczestniczącym w niej do tej pory biskup ma przydzielić kapłana i osobny kościół. Jednocześnie biskupi nie mogą wydawać zezwoleń na powstawanie nowych grup. Księża dotychczas sprawujący liturgię w nadzwyczajnej formie rytu rzymskiego będą musieli uzyskać zgodę biskupa. W przypadku księży nowo wyświęconych, przed wydaniem takiej zgody biskup będzie musiał skonsultować się ze Stolicą Apostolską.

- „Spodziewałem się tego, że papież Franciszek chce coś zawęzić, ale nie tego, że dokona aż tak frontalnego, trzeba to powiedzieć jasno, ataku na Mszę Wszechczasów. Z przepisów, które wydał Ojciec Święty, nie wynika to aż tak jednoznacznie jak z listu, który dołączył do swojego motu proprio. Pisze w nim wprost, że jego właściwym celem jest całkowite wyrugowanie i usunięcie Mszy Wszechczasów z Kościoła katolickiego oraz doprowadzenie do takiej sytuacji, w której wszyscy katolicy będą uczestniczyć tylko i wyłącznie w rycie posoborowym”

- mówi w rozmowie z portalem DoRzeczy.pl Paweł Chmielewski z portalu PCh24.pl.

Swoją decyzję papież Franciszek argumentował troską o jedność Kościoła. Publicysta nie ma jednak wątpliwości, że nowy dekret zrodzi zupełnie odwrotne konsekwencje.

- „Na pewno to, co zrobił papież Franciszek doprowadzi do wybuchu nowej wojny liturgicznej. Spór, który rozgorzał w Kościele po II Soborze Watykańskim, dzisiaj wraca z całą siłą”

- ocenia.

Chmielewski przewiduje, że wielu katolików, uczestniczących do tej pory w tradycyjnej liturgii, będzie szukać dla siebie miejsca u lefebrystów.

kak/DoRzeczy.pl