Komentując w „Salonie Dziennikarskim” decyzję Twittera o dożywotnim zablokowaniu konta Donalda Trumpa na Twitterze socjolog Marek Grabowski z Fundacji Mamy i Taty przekonywał, że jest to w pewien sposób koniec demokracji.

Tłumacząc to działaniami prewencyjnymi, administracja Twittera zdecydowała się dożywotnio uniemożliwić byłemu prezydentowi Stanów Zjednoczonych Donaldowi Trumpowi publikowanie jakichkolwiek treści za pośrednictwem swojej platformy. Ogłaszając tę decyzję Ned Segal, szef serwisu ds. finansowych podkreślał, że z podobnymi konsekwencjami muszą liczyć się wszyscy użytkownicy Twittera, niezależnie od pełnionej przez siebie funkcji.

- „Na swój sposób jest to koniec demokracji. To jest taki swoisty, orwellowski grób niepamięci. Zostaniemy wrzuceni do tego „grobu niepamięci”. Za chwilę Google wytnie Donalda Trumpa i on będzie nie do znalezienia, jeszcze dojdą do tego inne media i ten człowiek nie istnieje” – stwierdził w „Salonie Dziennikarskim” Marek Grabowski.

Andrzej Rafał Potocki z tygodnika „Sieci” zwrócił uwagę na absurdalność reakcji amerykańskich polityków, którzy w momencie, w którym szaleje cenzura w USA, zgłaszają swoje zastrzeżenia do proponowanego przez polski rząd podatku od reklam.

Piotr Semka z „Do Rzeczy” podkreślił, że zablokowanie Donalda Trumpa na Twitterze jest przełomowym momentem.

- „Przykłady amerykańskie pokazują, jak obóz liberalny zamienia się obozem nieliberalnej represji” – mówił.

Zaznaczył, że dojście do władzy opozycji w Polsce również oznaczałoby szeroką cenzurę treści konserwatywnych.

kak/TVP Info, wPolityce.pl