Przez Warszawę przeszedł absurdalny i hucpiarski "Marsz tysiąca tóg". Sędziowie bronili swojej "niezawisłości", a tak naprawdę - protestowali przeciwko reformom PiS, które mają przywrócić zaprowadzić porządek w wymiarze sprawiedliwości. Oprócz samych sędziów w marszu uczestniczyło też wiele sympatyków systemu III RP. Jednym z nich był... Piotr Najsztub, uniewinniony przez sąd w sprawie potrącenia 77-letniej kobiety.

 

Jak komentują obecność Najsztuba na marszu internauci, nic dziwnego: każdy byłby wdzięczny! Najsztub został w listopadzie uniewinniony przez Sąd Okręgowy w Warszawie, choć w roku 2017 jadąc bez prawa jazdy potrącił na pasach 77-latkę. Najsztub jechał powoli, między 17 a 25 km/h, bo lał deszcz, ale - jak widać - nie wystarczyło.

 

 

 

Latem 2018 roku Najsztub został skazany - i to dość adekwatnie. Musiał zapłacić grzywnę w wysokości 6 tys. zł i wypłacić pokrzywdzonej 10 tys zł, pokrywając też koszty postępowania. Wówczas jednak prokurator generalny Zbigniew Ziobro uznał karę za niewspółmierną do winy (zbyt łagodną) i sąd przeprowadził proces ponownie. Tym razem - uniewinniając Najsztuba.

Marsz pełen był zresztą różnych szczególnych person. Jedną z nich była prezes Sądu Najwyższego - sic! - Małgorzata Gersdorf.
"Ja całe życie byłam tak nauczona przez swoich nauczycieli, że sędzia ma nie dyskutować, tylko ma wypowiadać się przez wyroki, ale sytuacja jest ekstraordynaryjna, naprawdę nie są to normalne czasy" - mówiła Gersdorf, tłumacząc swój udział w Marszu.

Tymczasem prezydent Andrzej Duda przypomniał na Twitterze wskazówki, jakie sędziom w 2009 roku przesłała Krajowa Rada Sądownictwa - jeszcze ta "dobra", z III RP rodem. Rada stanowczo odradzała sędziom udziału we wszelkiego rodzaju wiecach.

bsw/niezalezna