We współczesnym świecie nie dałoby się żyć bez polityków. Bez grupy ludzi, którzy są przygotowani, jedni mniej, inni bardziej, do kierowania państwem. W tym do tworzenia przepisów prawa i innych regulacji niezbędnych do funkcjonowania państwa i współżycia obywateli.

Nie można wprawdzie powiedzieć, że politycy to konieczne zło, bo to byłoby przesadą, ale prawdą jest jednak, że przynoszą ze sobą w wianie też sporo zła. Jednym z najgorszych wkładów polityków w życie społeczne jest usankcjonowanie kłamstwa jako codziennego narzędzia do osiągania zamierzonych celów, czyli korzyści politycznych. Te z kolei najczęściej na oku mają władzę, z władzą chodzą w parze zyski materialne.

Kłamstwa polityków serwowane są nam nieustannie każdego dnia przypominające mżawkę, po której szybko wysychamy. Najbardziej leją się na nas w okresach kampanii wyborczych prezydenckich i do parlamentu oraz w czasach przesileń politycznych różnej rangi. Ich  intensywność przypomina opady w porze deszczowej w Indiach.

Teraz właśnie jesteśmy w momencie takiego przesilenia, bardzo ważnego dla dalszych losów Platformy Obywatelskiej. Już nie języczkiem u wagi, ale „jęzorem” jest kwestia pozycji Donalda Tuska w UE. Pozostanie naszego byłego premiera na czele Rady Europejskiej na drugą kadencję lub pożegnanie się z tą funkcją za trzy miesiące, będzie rozstrzygające dla pozycji politycznej Platformy Obywatelskiej w Polsce. Stąd duża aktywność polityków PO.

Jednym z ulubionych kłamstw wymyślanych od ręki przez polityków jest nadawanie różnym słowom nowych znaczeń. Dobrym przykładem jest manewr językowy dokonany przez posła  PO Rafała Trzaskowskiego, czołowego frontmana tej partii. Otóż, najnormalniejsze opinie wielu polskich polityków, to prawda, że głównie obozu władzy, o niewielkich szansach Tuska przedłużenia o drugą kadencję swojego stanowiska w Brukseli, wskazujące zarazem innych kandydatów ze strony Polski do objęcie tej funkcji, Trzaskowski nazywa awanturą Zaś same te opinie określa mianem awanturnictwa politycznego, gdyż jego zdaniem, Tusk jest jedynym poważnym kandydatem Polski.

To rzeczywiście, wyjątkowo ciekawy punkt widzenia. Trzaskowski jest tylko krok od tego, by uznać, że wszyscy, którzy mają inne zdanie niż on, są po prostu zwykłymi awanturnikami. To jego zwykłe kłamstwo można bagatelizować, dopóki Trzaskowski operuje nim w świecie wirtualnym. Przestaje ono być tylko ciekawostką przyrodniczą, a staje się groźne, kiedy jego autor miałby realny wpływ na decyzje związane z działaniem państwa.        

Jerzy Jachowicz

Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich - sdp.pl