- Za taką deklaracją, jaka została przekazana, bym nie zagłosował - stwierdził lider ludowców Władysław Kosiniak-Kamysz, odnosząc się do rezolucji Parlamentu Europejskiego, w której stwierdzono, że aborcja jest prawem człowieka.

Europosłowie poparli wczoraj projekt rezolucji przygotowanej przez chorwackiego europosła socjaldemokratę Predraga Maticia. Za rezolucją opowiedziało się 378 eurodeputowanych, przeciw było 255, a 42 wstrzymało się od głosu.

- Rozumiem, że państwa ustalają prawa, w których, tak jak w Polsce, w określonych sytuacjach może dojść do przerwania ciąży. Za taką deklaracją, jaka została przekazana, bym nie zagłosował - powiedział Kosiniak-Kamysz na antenie Polsat News. Większość europarlamentarzystów PSL poparła jednak rezolucję.

Ponadto lider ludowców żałuje, że w Polsce wycofano się z możliwości kompromisu aborcyjnego.

- To było najrozsądniejsze wyjście, ale nie nazywałbym aborcji prawem człowieka - stwierdził.

Kosiniak-Kamysz odniósł się także do kontrowersyjnej kwestii mienia żydowskiego i wczorajszej nowelizacji Kodeksu postępowania administracyjnego, która uniemożliwia stwierdzenie nieważności decyzji wydanej z rażącym naruszeniem prawa po upływie 30 lat od jej wydania. Polska została w tej sprawie skrytykowana przez ambasadę Izraela oraz szefa MSZ Izraela i przyszłego premiera Jaira Lapida.

- Polacy są ofiarą i spośród wszystkich narodów uratowali najwięcej Żydów i płacili za to wielką cenę - wskazał szef PSL. 

- To jest sytuacja, w której polska dyplomacja powinna być bardzo aktywna i tłumaczyć, co ta ustawa oznacza i na czym ona polega - kontynuował. Wskazał przy tym, że większość mienia została już zwrócona właścicielom na podstawie orzeczeń sądów.

- Jeżeli nie ma spadkobierców, to państwo Polskie jest gospodarzem mienia - skonkludował. 

jkg/polsat news