Krzysztof Wyszkowski, legenda „Solidarności”, działacz antykomunistyczny w PRL, na antenie TVP Info wspominał dziś 13 grudnia 1981 roku. 

Wyszkowski opowiadał m.in., jak trafił do miejsca internowania w Strzebielinku:

"Otoczono nas w nocy. Przygotowywaliśmy się do powrotu do Warszawy. ZOMO otoczyło hotel w Sopocie, w którym byłem. Wpadli, założyli kajdanki, wciągnęli nas do samochodów więziennych i trafiliśmy do koszar, gdzie próbowano zmusić nas do podpisania lojalek".

W ocenie opozycjonisty czasów PRL, rozliczenie z komunizmem zaczęło się dopiero od niedawna. Wyszkowski podkreśla, że nie będzie to łatwy proces.

"Rozliczenie to zawsze rzecz trudna. Nawet powstanie IPN nie było początkiem systemu rozliczeń. Przy okrągłym stole Kiszczak, Jaruzelski i Siwicki zapewnili sobie bezkarność. Mazowiecki, Geremek, Kuroń i Michnik przyjęli te warunki i zapewnili zbrodniarzom ochronę" – stwierdza stanowczo.

Krzysztof Wyszkowski podkreśla, że najważniejsza jest obecnie próba oceny, gdzie byłaby Polska, gdyby nie stan wojenny.”

"W momencie, gdy cały świat rozwijał się niesłychanie dynamicznie, Polska została zamrożona, cofnięta wstecz. Duża część ludzi „Solidarności” uwierzyła w to, co mówili komuniści, że porozumiał się Polak z Polakiem. Okazało się, że nie".

Działacz "Solidarności" uzasadnił również przyczynę takiego stanu rzeczy. "To Breżniew polecił Jaruzelskiemu wprowadzenie stanu wojennego, dlatego cofnięcie państwa polskiego w rozwoju jest dzisiaj tak odczuwalne."

W ocenie Wyszkowskiego to właśnie przez stan wojenny Polska wciąż jest jednym z biedniejszych krajów "Ludzie nie wiedzieli, że przy okrągłym stole został zawarty kontakt pod stołem. Komuniści chcieli skapitulować na najlepszych dla nich warunkach".

JJ/TVP Info, Fronda.pl