Minęło już kilkadziesiąt dni rządów Prawa i Sprawiedliwości. Czy rząd realizuje program zapowiadany w kampanii wyborczej? Co możemy zapisać PiS na plus, a co na minus? Rozmawiamy o tym z dziennikarzem i publicystą Łukaszem Warzechą.

 

Można usłyszeć głosy, jakoby rząd Prawa i Sprawiedliwości działał zbyt opieszale i nie realizował obietnic wyborczych. Ostatnio te zarzuty odrzucał Paweł Szefernaker, mówiąc że żaden rząd po 1990 roku nie realizował tak szybko programu. Jak jest w istocie?

Zarzuty wg których PiS realizuje swój program zbyt wolno są absurdalne. Jeżeli coś można temu rządowi zarzucić, to raczej to, że jest zbyt ambitny i stara się realizować zbyt szybko pewne kwestie.

Co na przykład?

Pierwszym przykładem może być program „Rodzina 500 plus”, który wzbudził wiele kontrowersji. Wiadomo było, że program ten ma być bardzo szybko zrealizowany, występowała presja czasu. Występowały ewidentne nieporozumienia między ministrami, które w dodatku wychodziły na zewnątrz, co było bardzo złe wizerunkowo. Jednak ten program już wyszedł z rządu, a przecież jest to bardzo ważne przedsięwzięcie za miliardy złotych. Miałbym więc raczej wątpliwości, czy to nie za szybko, a nie za mało.

A jaki jest drugi przykład?

Druga sprawa, która co prawda jeszcze z rządu nie wyszła, ale prawdopodobnie wyjdzie lada moment, to kwestia podatku od handlowców. Nie mówię tu o podatku od sklepów wielkopowierzchniowych, tylko właśnie od handlowców. Wiadomo, że spora grupa polskich handlowców zaczyna mieć wątpliwości, czy przypadkiem ten podatek nie uderzy w nich. Mówimy tu o decyzji, która jeszcze nie została podjęta, ale na pewno czeka nas to niebawem. Inna sprawa, która nas czeka, to choćby kwestia nowelizacji ustawy o policji, jak wiadomo też kontrowersyjna, ale w tej kwestii trzeba było działać, jako że 7 lutego za sprawą wyroku Trybunału Konstytucyjnego z lipca 2014 roku przestałby obowiązywać kluczowy artykuł ustawy o policji, co uniemożliwiłoby w dużej mierze działanie tej służby.

Stwierdzenie, że PiS działa zbyt opieszale i nie realizuje programu, możemy więc odrzucić?

To tylko niektóre z przykładów projektów, które zostaną niebawem zrealizowane, więc zarzut bierności względem PiS jest zupełnie absurdalny. Raczej zadawałbym sobie pytanie, czy rząd nie jest zbyt ambitny. Czy nie robi za dużo i za szybko i czy pewnych spraw nie należałoby głębiej przemyśleć, a może czy nie należało ich przemyśleć wcześniej, gdy był ku temu czas i warunki. Patrząc na obecne działania rządu, trudno nie odnieść wrażenia, że wcześniej, to jest przed wyborami wszystko nie zostało dostatecznie dobrze przeanalizowane.

Czasami można odnieść wrażenie, że Prawo i Sprawiedliwość było bardziej przygotowane na wariant rządów koalicyjnych i stąd może brać się fakt nie do końca przemyślanych ruchów. Czy takie postawienie sprawy może być słuszne?

Mogą tu występować dwie przyczyny. Jedna z nich bardziej usprawiedliwia PiS i jest to zupełnie odmienna kwestia, kwestia braku dostępu do ważnych danych w czasie, kiedy ta partia była w opozycji. Do danych na podstawie których można by pewne przedsięwzięcia przygotować. Wiadomo, że jeżeli przygotowuje się projekty, w których wchodzą w grę pewne detale i budżet państwa, to tam niezbędna jest szczegółowa wiedza. Tej wiedzy opozycja często nie posiada. Pod tym względem można by rzeczywiście szukać usprawiedliwienia.

A co z kwestią hipotetycznego założenia, że PiS czekają rządy koalicyjne?

Jeśli chodzi o tę kwestię, to nawet jeżeli by tak było, takie założenie niczego by nie usprawiedliwiało. Po pierwsze, tak jak pamiętam, deklaracje Jarosława Kaczyńskiego oraz innych polityków Prawa i Sprawiedliwości zawsze mówiły wyraźnie, że ta partia jest przygotowana na samodzielne rządy. A po drugie, mówiąc już zupełnie brutalnie, w polityce trzeba mieć gotowy każdy wariant, począwszy od wariantu najgorszego, aż po wariant najlepszy, tak aby nie stał się on przez brak przygotowania wariantem najgorszym.

Mówi Pan, że wiele projektów PiS jest bardzo kontrowersyjnych, toteż które działania rządzących przeprowadzone do tej pory możemy uznać za najbardziej pozytywne, a które to największy minus?

Myślę, że wciąż największym minusem pierwszego okresu rządów Prawa i Sprawiedliwości i również niestety pierwszych miesięcy sprawowania urzędu przez prezydenta Andrzeja Dudę jest kwestia Trybunału Konstytucyjnego. Jest to zagadnienie, które kładzie się cieniem wizerunkowym oraz w pewien sposób przyćmiewa inne dokonania i działania. Cały czas jest gdzieś w tle ten nieszczęsny Trybunał. Skądinąd wiem, że Jarosław Kaczyński nie spodziewał się takiego przebiegu tej sprawy. Powiedzmy sobie szczerze, to nie jest tak, że istnieją genialni politycy, którzy są w stanie przewidzieć każdy wariant rozwoju sytuacji. Jest to po prostu niemożliwe. Na początku sprawowania władzy Jarosław Kaczyński zapewniał polityków PiS, że Trybunał Konstytucyjny to kwestia na parę tygodni, że będzie głośno przez parę tygodni, a potem sprawa ucichnie. Jak się okazuje, jednak nie. Do tej pory nie udało się znaleźć żadnego kompromisowego rozwiązania.

Kto poniósł na tym największą stratę?

Jak sądzę, największy polityczny koszt poniósł na tym prezydent Duda, ale PiS również ponosi na tym ogromną stratę, gdyż jak mówię, ta kwestia wisi nad rządzącymi i w ogromnej mierze zasila krytyków i sceptyków rządu również poza granicami Polski.

Co w takim razie możemy uznać za największy plus pierwszych kilkudziesięciu dni rządów PiS?

Jako plus zaliczyłbym jednak to, że ta władza faktycznie działa i realizuje swój program i działa z wielką energią. Można się spierać, czy ten program sam w sobie jest słuszny czy nie, ale nie można zarzucać rządowi braku aktywności. Można mieć tu różne zastrzeżenia, sam mam takowe czy to do ustawy medialnej, ustawy o policji, czy ustawy „Rodzina 500 plus”, ale naprawdę widać w obozie władzy dużą energię i chęć wprowadzania zmian. Jednak wolę krytykować nowy rząd, który przychodzi po ośmiu latach fatalnych rządów innej partii, za to że pewne decyzje podejmuje zbyt szybko, niż krytykować go za to, że jest sparaliżowany i nic nie robi. Złe decyzje zawsze można skorygować, ale widać, że coś się dzieje, że ta władza traktuje rządzenie na serio i to jej się naprawdę liczy na plus.

Możemy więc przypuszczać, że w następnym okresie ta dynamika wprowadzania zmian nie ustanie?

Trudno powiedzieć, ale myślę, że nie, dlatego że rząd czekają kolejne przedsięwzięcia. Tu wprowadziłbym kolejne zastrzeżenie i trochę zdziwienie, że ciągle kwestie gospodarcze, które miały być dla tego rządu absolutnym priorytetem, nie są tak bardzo w centrum, jak można by oczekiwać. Wydaje się, że to, co się dzieje do tej pory, to dla tego rządu rozbieg przed właściwym uderzeniem. Proszę zauważyć, że to, co Jarosław Gowin nazwał pierwszym planem Morawieckiego, czyli blok różnych decyzji, które mają napędzić polską gospodarkę, jeszcze nie zostało być realizowane. Wicepremier Morawiecki miał być główną postacią tych zmian, a na razie jest trochę w tle. A niektóre elementy tego planu Morawieckiego brzmią bardzo obiecująco.

Na przykład które?

Chociażby ten element ustawy o zamówieniach publicznych, który mówi, że wreszcie preferowani byliby polscy przedsiębiorcy i polscy producenci.

A gdyby miał Pan ocenić dotychczasowe kilkadziesiąt dni rządów PiS w szkolnej skali, jaka byłaby to nota?

Na początku od razu powiem, że zawsze daleki jestem od przesadnego emocjonowania się, więc moje oceny zawsze są stonowane. Wystawiłbym obecnemu rządowi cztery z plusem, no, może cztery, ale tu warto dodać, że analogiczny okres rządów poprzedniej ekipy, w porównaniu do tego, co miał w sobie zawierać wg zapowiedzi Platformy Obywatelskiej, oceniłbym najwyżej na dwóję.

Bardzo dziękuję za rozmowę

Rozmawiał MW