Portal Fronda.pl: Michał Kamiński w wywiadzie dla "Rzeczpospolitej" zasugerował, że za wybuchem afery podsłuchowej stoi Grzegorz Schetyna. Czy to wyznanie możemy traktować poważnie, czy może jest ono formą jakiejś politycznej zemsty za wyrzucenie z szeregów partii?

Łukasz Warzecha: Trudno mi powiedzieć na 100 procent jak było. Na razie chyba tego nikt nie wie, może kiedyś wyjdzie na jaw. Michał Kamiński nie jest politykiem znanym z prawdomówności i po swoich burzliwych historiach, niekoniecznie trzeba mu wierzyć. Generalnie można powiedzieć, że nie tylko Grzegorz Schetyna, ale politycy ze wszystkich partii, z PiS-em włącznie, posługują się umiejętnie skonstruowanymi przeciekami, żeby pozbyć się rywali.

Nie wykluczam, że mogło tak być w tym wypadku. Jeśli tak było, należałoby postawić inne ciekawe pytanie. Jeżeli rzeczywiście Grzegorz Schetyna przyczynił się do ujawnienia tamtej afery, to warto się zastanowić, czy robiąc to zdawał sobie sprawę z tego jak duże może mieć konsekwencje, czy też myślał, że może po prostu osłabić pozycję Donalda Tuska, umożliwić jemu powrót do normalnej gry wewnątrz Platformy i nie spodziewał się, że zacznie zatapiać całą partię. Oczywiście są to tylko atrakcyjne spekulacje.

Dzisiaj posłowie mają głosować nad kandydatami do komisji śledczej do wyjaśnienia sprawy Amber Gold. Może jest potrzebna również komisja śledcza, która zbadałaby aferę podsłuchową?

Zawsze przypominam, że celem powołania specjalnej komisji śledczej jest zajęcie się bardzo konkretnym problemem (musi być to wyraźnie powiedziane w uchwale powołującej komisję), który jest też zobrazowany w nazwie komisji.

Komisja jest powoływana wtedy, kiedy posłowie dochodzą do wniosku, że dany problem nie może być w pełni rozstrzygnięty w drodze normalnego śledztwa, czyli że prokuratura nie ma narzędzi, które pozwolą jej dojść do wszystkich ważnych wniosków. W przypadku afery Amber Gold można by się zastanawiać. Jeżeli weźmiemy pod uwagę, że chodzi również o mechanizmy łączące biznes z politykami, mechanizmy, które niekoniecznie są złamaniem przepisów prawa (prokuratura mogłaby się nimi nie zainteresować), ale są istotne z punktu widzenia funkcjonowania państwa - powołanie komisji śledczej można uznać za zasadne.

Wydaje mi się, że powstanie komisji śledczej w przypadku tzw. afery podsłuchowej byłoby bardziej uzasadnione. Mieliśmy do czynienia z sytuacją, kiedy w wielu momentach nie ma wprost łamania prawa, ale jest bardzo dużo informacji, które pokazują patologiczne łączenia w świecie polityki i biznesu - w tym kontekście warto wspomnieć choćby Jana Kulczyka i jego aktywność na nagraniach.

Pytanie brzmi, czy można by precyzyjnie zdefiniować przedmiot działania takiej specjalnej komisji śledczej. Przedmiot działania musi być dokładnie zdefiniowany. Nie można by powołać specjalnej komisji śledczej generalnie ds. afery podsłuchowej. Sama afera jest badana przez prokuraturę, a sprawa jest już w sądzie. Jest wiele wątków, więc trzeba by powołać kilka komisji. Komisja śledcza badająca aferę podsłuchową - z jednej strony tak, a z drugiej - byłoby to bardzo trudne.

Rozmawiała Karolina Zaremba