Francuskie media nie mają wątpliwości, Prezydent Emmanuel Macron opowiada się za Unią dwóch prędkości. W swoim przemówieniu postawił granicę między krajami "postępowców i nacjonalistów".

"Zapewne nie każdy z 28 narodów, z których składa się Unia, będzie posuwać się z równą mocą i w równym tempie. W łonie tej Europy, Francja występuje z jasnym projektem, Europy suwerennej, bardziej zjednoczonej i bardziej demokratycznej" - mówił Macron komentując obecne wyzwania imigracyjne, które według niego maja spowodować rozłam w Unii Europejskiej.

"Projekt będzie przyjęty przez koalicję woli i ambicji. Nie będzie paraliżowany jednomślnością, braną przez niektórych, nielicznych, na zakładnika" - te słowa Preydenta Francji miały odnosić się przede wszystkim do postawy władz Polski i Węgier, które jasno sprzeciwiały się relokacji nielegalnych imigrantów. Na wypowiedź Emmanuela Macrona bardzo szybko zaregowały francuskie media, które wymieniają kolejne błędy i roszczeniowe postawy zaproponowane przez głowę państwa.

"Macron ratuje Europę, Niemcy będą musiały płacić" pisze dziennikar "Le Figaro" przypominając jednocześnie, że w ostatnich kilku tygodniach Berlin zmienił o 180 stopni polityczną taktykę w stosunku do przybywających imigrantów.

Podział Unii na "postępowców i nacjonalistów" bardzo ucieszył przywódczynię Zjednoczenia Narodowego Marine Le Pen. W komentarzu przyznała, że dzięki takim wypowiedziom, w przyszłorocznych wyborach europejskich Francuski "będą przeciw niemu".

mor/pap, fronda.pl