„Tak jak dla siebie, tak i dla Boga trzeba znaleźć czas. Uświadomić sobie, że bez Niego po prostu nie da się żyć” – twierdzi aktorka Małgorzata Kożuchowska.
Aktorka wspomina porady mamy związane z drogą zawodową.
- Mama próbowała podziałać na moją wyobraźnię, mówiąc o wyrzeczeniach, z jakimi wiąże się ten zawód. Na przykład w niedzielę, kiedy wszyscy zasiadają do wspólnego obiadu, ty będziesz wychodzić do pracy – stwierdziła w rozmowie z Magdaleną Pawlicką.
Jak się okazuje, również Małgorzata Kożuchowska przeżywała kryzys wiary. Jak wspominała w rozmowie z ks. Bartłomiejem Królem:
„Miałam świetny – w moim odczuciu – plan na siebie. Wydawało mi się, że będę mogła wykonać pięćdziesiąt tysięcy różnych rzeczy, szczęśliwie żyć i motywować innych ludzi do czynienia dobra” - mówiła
Jednak plany legły w gruzach.
„Waliłam głową w mur, rozsypałam się, zostałam odarta ze wszystkiego. I właśnie wtedy, przyparta do ściany, stanęłam twarzą w twarz z samą sobą i z Bogiem” - dodawała
Dopiero doświadczenie spotkania z Bogiem przyniosło ulgę.
- Uświadomiłam sobie, że On jest jedynym ratunkiem, że tylko On jest w stanie zaproponować coś naprawdę sensownego. On nigdy się nie odwróci, nie odejdzie, będzie kochał bezwarunkowo - podkreślała aktorka
- Bóg to mój dobry opiekun. Jestem niespokojnym duchem i moja ciekawość świata nieraz mogła mnie sprowadzić na manowce - dodawała
- Tak jak dla siebie, tak i dla Boga trzeba znaleźć czas. Uświadomić sobie, że bez Niego po prostu nie da się żyć - zaznaczyła
- Na świecie nie ma nic stałego. Miłość trzeba pielęgnować – także tę od Boga. Trzeba też ciągle pracować nad sobą - mówiła
„Według niej, "drugi człowiek może być niezwykle czytelnym znakiem Jego działania”.
bz/aleteia.org