Pozwolenie na ukończenie gazociągu Nord Stream 2, jakiego Rosji i Niemcom udzielił Joe Biden, spotkało się z masową i ponadpartyjną krytyką polityków amerykańskich.

Wcześniej także apelowano o przywrócenie sankcji blokujących powstanie gazociągu. Krytyka nie ustała, kiedy stało się jasne, że gazociąg ostatecznie powstanie. 

- Nie podoba mi się to zarówno ze względu na politykę prowadzoną przez Rosję, jak i ze względu na zmianę klimatu - powiedział senator Partii Demokratycznej Tim Kaine, którego słowa zacytował portal Politico. Kaine jest także członkiem komisji sił zbrojnych i spraw miedzynarodowych.

Z kolei senator Jane Shahee z Partii Demokratycznej, która brała udział w nakładaniu sankcji blokujących inwestycję "jest sceptyczna, czy umowa okaże się efektywna, gdy kluczowy gracz - Rosja - zdecyduje się nie przestrzegać reguł gry".

- Gdy powstanie gazociąg, pojawią się także miejsca objęte ryzykiem. Zawsze uważałem, że powinniśmy byli powstrzymać tę inwestycję. Jednak obecnie znajdujemy się w momencie, w którym bardzo trudno będzie nam zapobiec użytkowaniu rury - powiedział z kolei senator Ben Cardin, również wywodzący się z Partii Demokratycznej.

Zdaniem senatora Chrisa Murphy'ego nie było możliwe powstrzymanie gazociągu na tym etapie, a poprawa stosunków USA z Niemcami będzie się wiązała z "ogromnym, niemożliwym do uzasadnienia kosztem".

Krytykując Bidena, w słowach nie przebierają politycy Partii Republikańskiej.

- To pokoleniowa pomyłka geopolityczna. Od teraz przez dziesiątki lat rosyjscy dyktatorzy będą czerpać miliardy dolarów zysku z tego prezentu podarowanego im przez Joe Bidena - powiedział Ted Cruz.

- Rozumiem, że ten biedny, pozbawiony pomocy, mierzący się z rosyjskim »imperium zła«, jak to mówili w zeszłym roku, nie jest już dla nich ofiarą - wypowiedział się na temat Ukrainy republikanin Marco Rubio.

jkg/politico