Przed wylotem z Genewy prezydent USA Joe Biden przeprosił dziennikarkę CNN Kaitlan Collins, którą w arogancki sposób potraktował na koniec konferencji prasowej po rozmowach z Władimirem Putinem. Nie był to wczoraj jedyny przykry incydent z udziałem dziennikarzy. Na oczach prezydenta USA rosyjskie służby poturbowały reportera AP.

Pod koniec wczorajszej konferencji prasowej w Genewie prezydentowi Stanów Zjednoczonych Joe Bidenowi puściły nerwy. Kiedy miał już odejść z podium, dziennikarka CNN pytała go, co daje mu pewność, że Putin zmieni swoje działania wobec rosyjskiej opozycji. Zirytowany Biden odpowiedział:

- „Kto do diabła mówił, że jestem tego pewny?”.

Dalej wyjaśnił, że nie jest pewny, czy Putin zmieni swoje zachowanie, ale na to zachowania ma wpływ reakcja reszty świata i konsekwencje wobec pozycji Rosji w świecie.

- „Jeśli tego nie rozumiesz, jesteś w złym zawodzie”

- zwrócił się prezydent do dziennikarki.

Jeszcze przed wylotem z Genewy Joe Biden postanowił przeprosić za swoje aroganckie zachowanie.

- „Mojej ostatniej interlokutorce należą się przeprosiny. Nie powinienem być takim mądralą jeśli chodzi o ostatnią odpowiedź, której udzieliłem”

- powiedział w czasie spotkania z reporterami.

Sama Kaitlan Collins, komentując to wydarzenia na antenie CNN stwierdziła, że przeprosiny nie były konieczne, bo wykonywała swoją pracę.

- „Doceniam jednak ten gest i że zrobił to w obecności innych reporterów”

- powiedziała.

W czasie wczorajszego szczytu doszło do jeszcze jednego przykrego incydentu. Opowiedział o nim za pośrednictwem mediów społecznościowych reporter AP w Białym Domu, polityczny analityk amerykańskiej stacji MSNBC Jonathan Lemire

- „Scena z wcześniejszego zamieszania na szczycie Biden-Putin tutaj w Genewie, kiedy rosyjskie siły bezpieczeństwa wypychają mnie, podczas gdy prezydent Biden się przygląda”

- napisał dziennikarz na Twitterze, dołączając zdjęcie z tego wydarzenia.

kak/PAP