Na łamach niemieckiej gazety Frankfurter Allgemeine Zeitung możemy przeczytać, że Polska przygotowała się na możliwe problemy z rosyjskim gazem. Niemcy zaś zaniechały podjęcia podobnych działań.

"Polska była przygotowana, gdy pod koniec kwietnia Rosja wstrzymała dostawy gazu. Gdy w Niemczech politycy i przedstawiciele gospodarki niemal w zgodnej naiwności ciągle jeszcze stawiali na umowy z Gazpromem i drugi gazociąg pod Morzem Bałtyckim, polski rząd zlecił budowę w Świnoujściu najnowocześniejszego terminalu portowego dla importu gazu skroplonego" - czytamy.

Publicysta FAZ Helmut Buender wskazuje dalej, że budowa terminali gazowych i zawierane zawczasu umowy okazują się być "ostatnią deską ratunku".

Autor komentarza przypomina, że w Niemczech podejmowane były podobne próby uniezależnienia się od gazu z Rosji. "Ale z powodu braku pomocy publicznej i z powodu wątpliwości co do brudnego amerykańskiego gazu łupkowego projekty te utknęły. Na drodze do dywersyfikacji stanęły także obawy przed uzależnieniem się od politycznie niepewnych reżimów, jak szejk Kataru" - czytamy. 

Publicysta konkluduje następnie, że obecnie Niemcy muszą "improwizować". "Nieważne, co ile kosztuje i jakie żaby trzeba przełknąć, gdy chodzi o ochronę środowiska albo ponowne płaszczenie się przed podejrzanymi władcami" - czytamy.

Autor komentarza ocenił, że powstające w Niemczech pływające terminale odbioru LNG to "pragmatyczne rozwiązanie tymczasowe", które jednak jest nie do utrzymania na dłuższą metę. Nie pozwoli to także na uniezależnienie się od dostaw gazu z Rosji.

jkg/deutsche welle