Stacje MSNBC i CNBC przerwały transmisję a następnie w bardzo specyficzny sposób ocenzurowały wypowiedzi amerykańskiego prezydenta Donada Trumpa ubiegającego się o reelekcję. Po czym zaczęły „wyjaśniać”, jak słowa Trumpa „należy rozumieć”.
Zachwyt tą cenzurą wyraził na Twitterze naczelny Onetu, Bartosz Węglarczyk, który napisał:
- Shepard Smith ucina przemówienie Trumpa i mówi, dlaczego to zrobił. Wielka chwila dziennikarstwa
Wielu internautów oburzyła nie tylko sama cenzura amerykańskich mediów, ale także wpis Węglarczyka.
- Po to są procedury, sądy etc. żeby zweryfikować słowa Trumpa. Czym innym byłoby kwestionowanie wyniku po wykorzystaniu wszystkich prawnych możliwości. Jakimi narzędziami dysponuje dziennikarz, a nawet cała stacja, żeby już teraz wiedzieć, że wybory były w 100% uczciwe? - zapytał na TT Jacek Prusinowski.
Z kolei publicysta Piotr Semka stwierdził:
- W dyskusji o przerwaniu wystąpienia Trumpa przez parę stacji w USA lansowana jest b. wątpliwa zasada kończenia transmisji gdy dziennikarz uzna, że polityk mija się z prawdą. IMO widz ma prawo wysłuchać wystąpienia a potem dziennikarz winien się odnieść do słów głowy państwa
Krzysztof Sobolewski komentując wpis Węglarczyka napisał:
- Wyciszamy „hologram” dziennikarstwa, wielka chwila debaty publicznej
- Świetna analiza! Tylko kiedy piejący z zachwytu zrozumieją, że tu nie chodzi o to czy Trump opowiada głupoty, które podważają wiarygodność wyborów. Istota kwestii jest taka: dziennikarze mainstreamu uważają, że ich widzowie są ZBYT GŁUPI by sami wypowiedź prezydenta ocenić. - napisał Maciej Kożuszek
Po to są procedury, sądy etc. żeby zweryfikować słowa Trumpa. Czym innym byłoby kwestionowanie wyniku po wykorzystaniu wszystkich prawnych możlwiości. Jakmi narzędziami dysponuje dziennikarz, a nawet cała stacja, żeby już teraz wiedzieć, że wybory były w 100% uczciwe?
— Jacek Prusinowski (@jprusinowski) November 6, 2020
W dyskusji o przerwaniu wystąpienia Trumpa przez parę stacji w USA lansowana jest b. wątpliwa zasada kończenia transmisji gdy dziennikarz uzna, że polityk mija się z prawdą. IMO widz ma prawo wysłuchać wystąpienia a potem dziennikarz winien się odnieść do słów głowy państwa
— Piotr Semka (@PiotrSemka) November 6, 2020
Wyciszamy "hologram" dziennikarstwa, wielka chwila debaty publicznej 🤔#wieszwięcej #DziennikarzeBezGranic https://t.co/rzgGkJEfkU
— Krzysztof Sobolewski 🇵🇱100PL🇵🇱 (@AC_Sobol) November 6, 2020
Świetna analiza! Tylko kiedy piejący z zachwytu zrozumieją, że tu nie chodzi o to czy Trump opowiada głupoty, które podważają wiarygodność wyborów. Istota kwestii jest taka: dziennikarze mainstreamu uważają, że ich widzowie są ZBYT GŁUPI by sami wypowiedź prezydenta ocenić. https://t.co/5EIcvwbr9D
— Maciej Kożuszek (@Bekartsmekart) November 6, 2020
W tym miejscu jest teraz świat. Nasz narodowy deep fake Węglarczyk zachwyca się tym, że dziennikarz za swoich widzów zdecydował czy mają prawo usłyszeć przemówienie prezydenta, a potem im wytłumaczył co mają myśleć o tej części, którą zdążyli usłyszeć. Orwell, czysty Orwell. https://t.co/bskX8xZxY8
— Petros Tovmasyan (@PetrosTovmasyan) November 6, 2020
Widziałem wiele osób, które odnoszą się do Pana peanów nad cenzurą robiąc to pod własnym imieniem i nazwiskiem, a Pan wszystkich komentujących wrzuca do worka "trolle". To raczej o Panu słabo świadczy. Chyba, że Pana konto obsługuje dzisiaj hologram? https://t.co/yskMcLZhvA
— Sebastian Kaleta (@sjkaleta) November 6, 2020
Naprawdę???
— Robert Gwiazdowski (@RGwiazdowski) November 6, 2020
Jest mi obojętne kto wygra w US - tak samo jak 4 lata temu - ale to chyba widz/czytelnik powinien wiedzieć co mówi prezydent albo kandydat na prezydenta a nie co sądzi o tym dziennikarz!
Amerykanie zawstydzili Łukaszenkę. Nie dość, że frekwencję mają, w niektórych okręgach, przekraczającą 100% to i na polu cenzury też nieźle dają sobie radę.
— Ryszard Wójcik (@RyszardWojcik) November 6, 2020
Czy to niemieckie standardy demokracji albo dziennikarstwa? Czy być może chodzi także o wolność słowa?
mp/twitter