Leszek Balcerowicz wziął wczoraj udział w debacie zorganizowanej przez działaczy Młodej Lewicy na platformie myPolitics. Ogromne kontrowersje wywołał sposób, w jaki młodzież Lewicy postanowiła zapowiedzieć spotkanie. Ministra finansów w rządzie Tadeusza Mazowieckiego przedstawiono jako „Leszka B. – Mengelego polskiej gospodarki”. Teraz do sprawy odniósł się sam ekonomista, który nie ukrywa, że patrzy na nią „z politowaniem”.

- „Już dzisiaj, na stronie myPolitics, rzecznik prasowy Młodej Lewicy Wojciech Vincent Sawoniewicz skonfrontuje Leszka B. - Mengelego polskiej gospodarki odpowiedzialnego za hekatombę 1990 roku! Nie może Was to ominąć”

- tak na Facebooku Młoda Lewica zapowiadała wczoraj debatę z udziałem prof. Leszka Balcerowicza. Zapowiedź opatrzono zdjęciem, na którym Balcerowiczowi zamazano oczy.

Wpis szybko usunięto, jednak zdążył wywołać ogromną burzę w mediach społecznościowych.

- „Czy wam całkiem odbiło?”

- pytała posłanka KO Katarzyna Lubnauer.

Tomasz Lis zwrócił z koeli uwagę, że działacze Lewicy nie tylko obrazili samego Leszka Balcerowicza, ale przede wszystkim znieważyli pamięć ofiar Holocaustu.

W rozmowie z portalem Onet.pl do sprawy odniósł się sam ekonomista.

- „W swoim życiu publicznym musiałem patrzeć na niektórych jego uczestników oczyma przyrodnika. W przyrodzie są różne okazy, w związku z tym patrzyłem na to z politowaniem”

- stwierdził.

- „Tu nie chodzi o Wojciecha Sawoniewicza, który wczoraj występował, ale o pewną postawę. Nie ma debaty, jeżeli jeden z uczestników zachowuje się jak prokurator Ziobry, tzn. miota oskarżeniami, nie patrząc naprawdę”

- dodał.

kak/Onet.pl