Ziółkowska nie jest zdziwiona stanowiskiem KEP zawartym w dokumencie bioetycznym, który został ogłoszony w środę. Jej zdaniem, to tylko element „dobrze zaplanowanej kampanii nienawiści i stygmatyzacji wobec dzieci i rodziców, którzy zdecydowali się na in vitro”. Co więcej wyznaje, że głoszone przez Kościół tezy na temat metod sztucznego zapłodnienia nadają się do... prokuratury, bo rzekomo naruszają dobra osobiste i godność osób poczętych dzięki in vitro. Jej zdaniem to wręcz „dyskryminacja ze względu na sposób poczęcia”.

Ziółkowska dodaje, że słuchając opinii episkopatu na temat sztucznego zapłodnienia, ludzie z in vitro mogą się poczuć jak „dziecko Frankensteina”. Wypowiedzi KEP uznaje za skandalizujące i uderzające w „godność i integralność osób, które żyją dzięki temu, że ich rodzicom po długim i bolesnym procesie leczenia w końcu udało się mieć dzieci”.

Kobieta cytuje także opinię swojej mamy, która dokument KEP skomentowała na Facebooku słowami: „Dzieci z zapłodnienia in vitro jesteście jedynymi, o których można powiedzieć z całą pewnością, że poczęły się i urodziły nie z przypadku, nie z wyrachowania, ale dzięki ogromnej miłości rodziców".

Ziółkowska dodaje na koniec, że postanowiła dokonać apostazji. Pomysł dojrzewał od dawna, ale po wydaniu dokumentu bioetycznego przez KEP sprawa jest już przesądzona.

eMBe/Gloswielkopolski.pl