Co robił prezydent Donald Trump, kiedy amerykańska armia wysłała drona typu Reaper, aby zabić budzącego grozę irańskiego generała? O sprawie piszą dziennikarze branżowego serwisu Politico.

W dniu, kiedy doszło do śmierci generała Kasema Sulejmaniego, prezydent Donald Trump odpoczywał w swojej rezydencji na Florydzie. Rano grał w golfa w Trump International. Jak donosi Politico, nie wiadomo, kiedy dokładnie wydał zgodę na zastrzelenie Kasema Sulejmaniego. Wiadome jest jedno - przygotowania do tego trwały od miesięcy.

W czwartek około 15, w Polsce była 21, a w Teheranie 11, prezydent Trump  wrócił do Mar-a-Lago, zabytkowej rezydencji nad oceanem, tzw. "zimowego Białego Domu". To tam właśnie czekał, ubrany w granatowy garnitur z bladoniebieskim krawatem i wpiętą w klapę przypinką z amerykańską flagą.

Wiadomo, że decyzja została podjęta już wcześniej. Kasem Sulejmani to przywódca elitarnych irańskich oddziałów paramilitarnych. Prezydent Trump jadł kolację z Kevinem McCarthym, liderem Republikanów w Izbie Reprezentantów.

– Był spokojny, chłodny i opanowany – mówi konserwatywny prezenter radiowy Howie Carr, który rozmawiał z Trumpem w czwartek w Mar-a-Lago, tuż po tym, jak zginął Sulejmani. 

– Nie miałem pojęcia, że wydarzyło się coś niezwykłego. Dowiedziałem się o tym dopiero po powrocie do domu – dodał Carr.

 

Zdaniem wysoko postawionego urzędnika Departamentu Obrony, który nie może się oficjalnie wypowiadać na ten temat, kiedy w ciągu ostatnich dwóch miesięcy nasiliły się ataki rakietowe na amerykańskie bazy w Iraku, prezydent dał Pentagonowi zielone światło: wojsko dostało pozwolenie na zabicie Sulejmaniego, kiedy tylko nadarzy się po temu okazja.

 

– Już przed atakiem mieliśmy zgodę na podjęcie akcji – powiedział

 

– Nie wydaje mi się, żeby bardzo trudno było go znaleźć, od dwóch czy trzech lat wcale się nie ukrywał – mówi były członek rządu Izraela

 

Jak podkreśla były doradca ds. bezpieczeństwa narodowego John Bolton, zabójstwo Suleimaniego było "przygotowywane od dłuższego czasu".

 

– Od lat wiedzieliśmy dokładnie, gdzie jest Sulejmani, w każdej minucie każdego dnia – mówi jeden z republikańskich specjalistów

Gdy iracka telewizja państwowa ogłosiła, że na lotnisku zginął Kasem Sulejmani i kilku wysoko postawionych irańskich sojuszników Iraku, prezydent Trump  14 minut przed nadaniem komunikatu umieścił na Twitterze wizerunek amerykańskiej flagi.

 

 Prezydent powiedział: "Będziemy chronić naszych ludzi, nie będzie tak, jak w Bengazi" – miał powiedzieć w Fox News  konserwatywny komentator Sean Hannity, zaufany człowiek Donalda Trumpa

 

– W pewnej chwili prezydent zapytał wojskowych, członków wywiadu i przedstawicieli Departamentu Stanu: "Jak długo potrwa, żeby to zorganizować?", a kiedy usłyszał odpowiedź, powiedział: "To za długo!". Wszyscy odpowiedzieli "Tak jest", więc wszystko przebiegło w rekordowym tempie – powiedział Hannity.

Z kolei republikański kongresman z Florydy, Matt Gaetz powiedział, że Trump był "bardzo skupiony".

- Myślę, że był dokładnie poinformowany o tym, jak Sulejmani planował ataki na Amerykanów, jak chciał wyrządzić krzywdę naszym dyplomatom i wciągnąć cały region w wojnę domową. Wszyscy chyba zdajemy sobie sprawę z powagi chwili. On także docenia jej wagę - mówił

Jak donosi Politico, w kwestii akcji odwetowych jeden z przedstawicieli amerykańskiego Departamentu Obrony powiedział:

 – Mogę tylko zgadywać, podobnie jak w wszyscy inni. Piłka jest teraz po stronie Irańczyków. Zobaczymy, jaka będzie ich odpowiedź - czytamy

 

 

 

tb/politico/onet.pl