Co prawda nie udało się dłużej porozmawiać z Donaldem Trumpem, ale i tak wyjazd do Paryża na obchody zakończenia I wojny światowej Władimir Putin może uznać za udany. Rosyjski prezydent z satysfakcją może przyglądać się ostremu sporowi w łonie wspólnoty euroatlantyckiej, wywołanemu przez prezydenta Francji. Idea „europejskiej armii”, na dodatek sformułowana w sposób obraźliwy dla USA, jest prezentem dla Moskwy, której celem strategicznym od dekad jest rozbicie jedności USA i Europy. Tym bardziej w obszarze obronności. Należy więc oczekiwać, że Rosjanie będą podsycali ten spór i zachęcali Paryż i jego europejskich sojuszników do forsowania koncepcji, która może pogrzebać dotychczasowy efektywny system euroatlantyckiej obrony.

W Paryżu 11 listopada około 60 szefów państw i rządów wzięło udział w obchodach setnej rocznicy zakończenia I wojny światowej. Jeszcze kilka tygodni wcześniej wydawało się, że spotkanie w stolicy Francji zostanie zdominowane przez zapowiadaną rozmowę prezydentów USA i Rosji. Ostatecznie de facto do niej nie doszło, a najgłośniej było sporze Donalda Trumpa z Emmanuelem Macronem o kwestie obronności. Sporze, który musiał bardzo ucieszyć prezydenta Rosji. Putin wykorzystał okazję niemal od razu. Po przyjeździe do Paryża 11 listopada ocenił, że to naturalne, iż tak potężny blok jak Unia Europejska chce być niezależny w dziedzinie obrony. W wywiadzie dla finansowanej przez Moskwę telewizji RT France Putin dodał, że o idei stworzenia europejskiej armii mówił mu jeszcze jeden z poprzednich prezydentów Francji Jacques Chirac. Rosyjski przywódca podkreślił, że budowa europejskiej obrony, odrębnej od USA, to bardzo dobry pomysł, zaś jego realizacja umocniłaby wielobiegunowość świata (hasło, pod którym od dawna kryje się dążenie Kremla do osłabienia wpływów USA na świecie).

Putin zabrał głos w tej sprawie już po tym, jak prezydent USA Donald Trump po przylocie do Paryża na obchody 100. rocznicy zakończenia I wojny światowej określił jako „bardzo obraźliwą” wypowiedź prezydenta Francji Emmanuela Macrona. Macron oświadczył 6 listopada w wywiadzie radiowym, że UE powinna posiadać „prawdziwą armię”, aby zmniejszyć zależność od USA w dziedzinie obrony i lepiej chronić Europę „przed Chinami, Rosją, a nawet przed Stanami Zjednoczonymi”. Po przylocie do Francji Trump spotkał się z Macronem i w świat poszły sygnały, że udało się załagodzić spór, ale jeszcze 11 listopada CNN wyemitowała wywiad z prezydentem Francji, który na pewno nie ucieszył Trumpa. Emmanuel Macron powiedział, że nie chce, by wzmacniano potencjał obronny UE i zwiększano budżety na ten cel po to, by pieniądze wydawać na zakup broni od USA czy innych krajów. Ten spór o obronność wyraźnie zaostrza się i może mieć negatywny wpływ na funkcjonowanie NATO. W reakcji na słowa Macrona Trump znów przypomniał, że wielu europejskich sojuszników nie wydaje na obronność tyle, ile powinni. Wszelkie spory wewnątrz NATO to dobra wiadomość dla Rosji.

Warsaw Institute