Wszystko rozpoczęło się w listopadzie 2013 r. kiedy to Marlise Munoza upadła na podłogę i zemdlała. Była wtedy w 14 tygodniu ciąży i lekarze podtrzymywali ją i jej dziecko przy życiu, gdyż takie prawo obowiązuje w Teksasie. Marlisa do dnia dzisiejszego jest podłączona do aparatury, która utrzymuje ją przy życiu.

Jednak jej mąż Erick pozwał szpital za to, że wyraźnie zaznaczył by jego żona została odłączona od aparatury medycznej. Argumentował, że taka była wola jego żony, która notabene była sanitariuszką.

Sąd wydał wyrok: uznał, że Marlise Munoz "nie żyje" w sensie prawnym, dlatego dalsze ratowanie jej życia poprzez sztuczne podtrzymywanie jej przy użyciu aparatury medycznej jest "skandalem". Dodał również, że pacjentka jako osoba martwa, nie może być równocześnie "ciężarną pacjentką", dlatego szpital nie może powoływać się na ten zapis.

Najgorsze w tym wszystkim jest to, że dziecko nadal żyje, choć prawnicy Erica Munoza uważają, że w trakcie upadku nastąpiły nieprawidłowości w utlenieniu płodu.

Prosimy wszystkich o modlitwę za Marlise Munoz i jej dziecko. By dobry i miłosierny Bóg uratował ich od śmierci. Oraz zanośmy modlitwy za męża Ericka o dar nawrócenia, jak również o nawrócenie tych wszystkich, którzy przycznili się do wydania wyroku śmierci na kobiete i jej dziecko!

sm/BBC News