- Jestem przeciwko tęczowym piątkom, bo są one głównie narzędziem propagandy i miękkiej indoktrynacji. Nie jestem wielbicielem edukacji seksualnej w szkołach, bo nie ma jej bez elementu aksjologicznego, a ten różni rodziców i dzieci, więc nie można go siłowo narzucać wszystkim - napisał w mediach społecznościowych Tomasz Terlikowski

- Ale wiem też, że walczymy z wygodnym wrogiem, a nie tym najgroźniejszym. Jeśli bowiem nasze dzieci uczą się dziś najgroźniejszych postaw, jeśli gdzieś się seksualizują to jest to internet - stwierdza dziennikarz

- Ograniczenie dostępu do treści pornograficznych tylko dla dorosłych, ograniczenie seksualizacji przez media (a wystarczy obejrzeć jakąkolwiek piosenkę także disco polo, żeby nam włosy dęba na głowie stanęły) to zadanie o wiele trudniejsze. A czymś jeszcze trudniejszym jest pokazanie, że dopiero seksualność ograniczona moralnością i rozmaitymi kulturowymi i religijnymi tabu jest rzeczywiście godna człowieka - dodaje

- Pozytywny przekaz jest o wiele trudniejszy, ale jeśli go nie będzie, to już przegraliśmy wojnę o nasze dzieci - podsumowuje Terlikowski

 

 

Facebook