Publikujemy wywiad z Alice von Hildebrand, filozofką, żoną wybitnego filozofa, fenomenologa Dietricha von Hildebranda, dotyczący jej książki pt. „Przywilej bycia kobietą”

Co zainspirowało Panią do napisania tej książki?

Trucizna sekularyzmu głęboko przeniknęła przez nasze społeczeństwo. Robiła to etapami. Mężczyźni byli jej pierwszymi ofiarami. Stawali się coraz bardziej przekonani, że, aby być kimś, muszą odnieść w świecie sukces. Sukces oznacza pieniądze, władzę, sławę, uznanie, kreatywność, sukcesy naukowe itp.

Wielu z nich, aby to osiągnąć, poświęciło życie rodzinne: przychodzili do domu tylko po to, żeby odpocząć i się zabawić. Praca była poważną częścią ich życia.

Takie podejście zrujnowało niezliczoną liczbę małżeństw. Żony słusznie uznały, że stały się tylko zwykłymi dodatkami – koniecznym relaksem. Mężowie byli zbyt zajęci by mieć czas na wymianę uczuć. Dzieci rzadko widywały ojców. Cierpienie żon było nie tylko zrozumiałe, ale też uzasadnione.

Dlaczego należy przekonać kobiety, że dobrze jest być kobietą?

Zadziwiające jest to, że feminizm, zamiast uwrażliwić kobiety na piękno i godność ich ról jako żon oraz matek, a także na duchową moc, jaką mogą wpływać na swoich mężów, przekonał je, że one także muszą się dostosować do mentalności sekularystycznej. Że one także muszą podjąć zatrudnienie, że również muszą udowodnić sobie, że są kimś – zdobywając dyplomy, konkurując z mężczyznami na rynku pracy, pokazując, że są sobie równi, i – jeśli da się im szanse – mogą przechytrzyć mężczyzn.

Dały się przekonać, że kobiecość osłabia. Zaczęły patrzeć z góry na cnoty – takie jak cierpliwość, bezinteresowność, oddanie, czułość – i zapragnęły stać się w tych kwestiach takie jak mężczyźni. Niektóre z nich nawet były przekonane, że muszą używać szorstkiego języka, aby wykazać, że są „silną” płcią, że nie są delikatnymi, kruchymi, mało ważnymi lalkami, jak sądzą mężczyźni.

Trwała wojna płci. Kobiety, które wpadły w pułapkę feminizmu, chciały stać się, w każdym obszarze, takie jak mężczyźni i sprzedały swoje przyrodzone prawa za miskę soczewicy. Stały się ślepe na fakt, że mężczyźni i kobiety, chociaż równi, co do godności ontologicznej, są z wybory Bożego całkiem inni – mężczyzną i niewiastą uczynił ich. Różni i komplementarni.

Każda płeć ma swoje mocne strony, i każda płeć ma swoje słabe strony. Wedle wspaniałego Bożego planu rolą męża jest pomóc żonie przezwyciężyć te słabości, tak aby rozkwitły wszystkie skarby jej kobiecości, i vice versa.

Wielu mężczyzn jest tak naprawdę „sobą” dzięki miłości swoich żon. Wiele żon zostaje przemienionych przez siłę i odwagę swoich mężów.

Tragedią świata w którym żyjemy jest to, staliśmy się apostatami. Wielu z nas porzuciło nadprzyrodzone skarby dane nam przez Objawienie.

Grzech pierworodny był w istocie atakiem na hierarchię wartości – człowiek chciał się stać taki jak Bóg, ale bez Boga. Kara była straszna. Ciało człowieka obróciło się przeciwko jego duszy. Dziś odwrócenie wartości zaszło tak daleko, że Peter Singer zaprzecza wyższości człowieka nad zwierzętami i ratuje się małe wieloryby, podczas gdy ludzkie dzieci są mordowane.

Wszystko jest do góry nogami – rozbite małżeństwa, wielu nawet nie myśli o zawarciu małżeństwa, partnerstwo trwa tak długo, jak kogoś satysfakcjonuje. Modne są nienaturalne związki, tak surowo potępione przez Platona. Związki te chcą żeby ich prawa były zrównane z tymi, które ustanowił sam Bóg.

Jak rzekoma słabość kobiet może być postrzegana jako źródło ich siły?

Zakładamy, że z naturalistycznego punktu widzenia mężczyźni są silniejsi – nie tylko z powodu swojej siły fizycznej, ale także dlatego, że są bardziej twórczy, bardziej pomysłowi i bardziej wydajni – największe dzieła teologiczne, filozoficzne i artystyczne zostały stworzone przez mężczyzn. Są oni największymi inżynierami, największymi architektami.

Ale z chrześcijańskie przesłanie jest takie, że jakkolwiek cenne te wynalazki by nie były, są one prochem i pyłem w porównaniu z każdym aktem cnoty. Ponieważ każda kobieta ze swej natury jest matką – każda kobieta, zamężna czy niezamężna, jest wezwana do tego, by być biologiczną, psychologiczną czy duchową matką – wie ona intuicyjnie, że oddawać, pielęgnować, troszczyć się o innych, cierpieć z nimi i za nich – bo macierzyństwo zawsze oznacza cierpienie – jest nieskończenie bardziej cenne w oczach Boga niż podbój narodów czy loty na księżyc.

Kiedy czyta się żywoty św. Teresy z Avilla czy św. Tereski z Lisieux, zaskoczeniem może być fakt, że one ciągle odnoszą się do swojej „słabości”. Historie tych heroicznych kobiet – a jest ich wiele – uczą nas, że świadomość i akceptacja własnej słabości, w połączeniu z bezgraniczną ufnością w miłość i moc Bożą, udziela tym uprzywilejowanym duszom siły, która jest tak wielka, ponieważ jest nadprzyrodzona.

Naturalna siła nie może konkurować z siłą nadprzyrodzoną. Dlatego Najświętsza Maryja jest „silna jak wojsko gotowe do bitwy”. I nazywana jest „clemens, pia, dulcis Virgo Maria”.

Ta nadprzyrodzona siła wyjaśnia – jak wspomniano w Roku liturgicznymDom Prospera Gueranger’a – że Diabeł boi się tej skromnej dziewicy bardziej niż Boga, ponieważ jej nadprzyrodzona siła która miażdży jego głowę jest dla niego bardziej upokarzająca niż siła Boża.

Dlatego Zły uruchamia dziś największy atak przeciw kobiecości jaki kiedykolwiek miał miejsce w historii świata. Wiedząc, że z powodu zbliżającego się końca czasów nadchodzi jego ostateczna klęska, podwaja swoje wysiłki, by zaatakować swojego największego wroga: kobietę. Księga Rodzaju (3,15) mówi: wprowadzam nieprzyjaźń między ciebie a niewiastę. Ostateczne zwycięstwo należy do niej, jak widzimy po „przypadku” kobiety ukoronowanej słońcem.

[koniec_strony]

Dlaczego sądzi Pani, że kobiety mają siłę moralną?

Dzisiejsza misja kobiety ma kluczowe znaczenie. W pewnym sensie mają one klucz do świętości – pierwszy krok w kierunku nawrócenia. Nadprzyrodzoność jest oparta o naturę, więc jeśli nie wrócimy do naturalnych fundamentów, utracimy wzniosłość nadprzyrodzonego przesłania.

Dlaczego mają one klucz? Ponieważ kiedy prawdziwie rozumieją swoją rolę i misję, ich wpływ na mężczyzn jest olbrzymi. Cały czas słyszę księży mówiących, że swoje powołanie zawdzięczają mamom lub babciom.

Św. Monika, we współpracy z Bogiem, przyprowadziła do Niego swojego krnąbrnego syna. Matka św. Bernarda, matka św. Franciszka Salezego (była od niego jedynie 15 lat starsza) czy matka św. Jana Bosko były kluczowymi czynnikami w ich duchowej drodze do świętości.

W jaki sposób Maryja jest modelem kobiecości?

Kobiety mają klucz, ponieważ są strażnikami czystości. Wyraźnie to wskazuje już struktura ich ciał, która skromnie ukrywa ich części intymne. Ponieważ ich narządy są „zakryte”, co wskazuje na ich tajemniczość i świętość, kobiety mają ogromny przywilej dzielenia płci z Najświętszą Maryją, najświętszym ze wszystkich stworzeń.

Feminizm został zapoczątkowany w krajach protestanckich, z tej prostej przyczyny, że odwróciły się one od Matki Chrystusa, przez co Zbawiciel poczuł się pozbawiony czci oddawanej Jego ukochanej Matce.

Maryja, o której tak chwalebnie mówi Apokalipsa, jest modelem kobiety. Zwracając się do Niej, modląc się do Niej i kontemplując Jej cnoty kobieta odnajdzie drogę powrotną do piękna i godności swojej misji.

Jak napisanie tej książki wpłynęło na Pani wzrost uznania dla bycia kobietą?

Napisanie tej książki było przywilejem. Dało mi to wyjątkową okazję do refleksji nad wielkością misji kobiety, drogi śladami Matki Boskiej.

Maryja uczy nas dwóch dróg prowadzących do świętości. Pierwsza brzmi:„Oto ja służebnica Pańska. Niech mi się stanie według słowa twego”. Oznacza to, że zadaniem kobiety jest dać się zapłodnić łaską – otwartością na świętość. Druga to: „Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie”.

To jest program, który oferuje nam Kościół. Nie ulega wątpliwości, że jeśli kobiety zrozumieją to przesłanie, małżeństwo, rodzina i Kościół przezwyciężą dotykający je okropny kryzys. Jak mówią teksty liturgiczne,„Bóg oddał zbawienie w ręce kobiety.”


Źródło: catholic.org

Tłumaczenie: Redakcja Xportal.pl