Marek Budzisz


Anna Popowa, szefowa rosyjskiego odpowiednika Sanepidu jest zdania, że ograniczenia w Federacji Rosyjskiej mogą potrwać nawet do lipca, o ile w czasie obecnych wolnych dni majowych, nie będą respektowane zasady dystansowania społecznego. Co gorsze, jak powiedziała przy innej okazji w niektórych laboratoriach nawet 60 % przebadanych testów jest niewiarygodna, bo albo próbki zostały źle pobrane, albo testy są niewiadomego pochodzenia i dają błędne odczyty. Na dodatek, jak zauważyła, niektórzy Rosjanie są zdania, że przeszli już Covid-19 w styczniu i lutym i w związku z tym nie muszą się pilnować.

To nie jedyna w ostatnich dniach wypowiedź wysokich przedstawicieli rosyjskiej władzy sugerująca, że sytuacja epidemiologiczna w kraju może być gorsza niż oficjalne statystyki pokazujące 134 tys. zainfekowanych, i stosunkowo jak na tak ogromną liczbę, małą grupę osób, które w wyniku Covid-19 zmarło (1280). Ta ostatnia liczba budzi zresztą podejrzenia, że jest wynikiem „twórczości” gubernatorów. Wprost napisał o tym Lew Szlosberg, znany rosyjski opozycjonista, którego zdaniem np. gubernator Pskowa nic innego nie robi jak tylko dba o prawidłowe statystyki osób zmarłych. Michaił Wiedernikow, bo o nim mowa, poprosił niedawno o przeniesienie na czas późniejszy terminu poboru do armii, z „jego” terenu. W jego opinii obowiązkowe przetestowanie 3,5 tys. poborowych sparaliżuje służby medyczne guberni i to w czasie kiedy przewidywany jest szczyt infekcji Covid-19. Wniosek gubernatora, który wpłynął już do Ministerstwa Obrony poparł pełnomocnik Putina odpowiadający za Północno-Zachodni Okręg Federalny Aleksandr Gucan. Jak powiedział Wiedenikow testy mają objąć 3,5 tys. poborowych, z których ostatecznie 900 zostanie wcielonych do armii. Wcześniej wypowiadając się publicznie pełniący obowiązki wojennego komisarza obwodu Sergiej Serediuk powiedział, że podległe mu struktury są gotowe przeprowadzić pobór, jednak będą potrzebowały wsparcia w postaci środków ochrony osobistej oraz testów. Gubernia pskowska jest jednym z tych rejonów Rosji, który najsilniej odczuwa braki lekarzy. Według oficjalnych informacji 42 % etatów lekarskich jest nieobsadzona. Ale w statystykach wszystko jest w najwyższym porządku – 195 osób zarażonych i 8 zmarłych.

Mer Moskwy, Sergiej Sobianin powiedział, że według szacunków stołecznych lekarzy nawet 2 % populacji mogło zostać do tej pory zainfekowanych. Gdyby była to prawda, to mielibyśmy do czynienia w Moskwie i okolicy z 250 tys. chorych, a nie z, jak wynika z oficjalnych danych, 57 tys. Przywoływani przez media eksperci sugerują, że wzrost liczby wykrywanych w rosyjskiej stolicy przypadków infekcji jest efektem znacznego zwiększenia skali przeprowadzanych testów. Na początku pandemii pracowało jedno laboratorium, a obecnie mamy już do czynienia z działającymi 14. Pocieszają też opinię publiczną informacjami, że mimo wzrostu populacji zakażonej Covid-19 liczba tych którzy wymagają hospitalizacji wcale nie wzrasta i jest względnie stabilna. Można wszakże doniesienia te interpretować i w ten sposób, że choroba jest jeszcze we wstępnej fazie rozwoju i gwałtowny wzrost liczby osób wymagających leczenia szpitalnego dopiero przed nami.

I odpowiednio w całym kraju, gdyby ten wskaźnik był prawidłowy byłoby dziś 2.8 mln osób zainfekowanych. W niektórych regionach, relatywnie słabiej zaludnionych takich jak np. Sachalin sytuacja jest lepsza niż w Moskwie, ale w innych wcale nie. W Jakucji, gdzie ostatnio mieliśmy do czynienia z czymś w rodzaju buntu pracowników sektora naftowego, którzy domagali się szybkiej ewakuacji, okazało się, że niemal 30 % z nich już zostało zainfekowanych wirusem.

Zupełnie niejasna sytuacja jest w rosyjskich siłach zbrojnych, których szefostwo przez wiele tygodni podkreślało jak dobrze jest do walki z pandemią przygotowane. Aż tu nagle, w połowie ubiegłego tygodnia Minister Szojgu poinformował o wcześniejszym z końcem miesiąca kwietnia zakończeniu roku akademickiego we wszystkich uczelniach i szkołach wojskowych wszystkich szczebli. Egzaminy końcowe i promocje przeniesiono na inny czas, nie podając jednak dokładnego terminu ich przeprowadzenia. Można przypuszczać, że ma to związek z licznymi doniesieniami na temat infekcji słuchaczy szkół wojskowych w Rosji i szybko rosnącą liczbą zarażonych w rozlokowanych w całej Federacji Rosyjskiej jednostkach wojskowych.

Mimo, że w ostatnim swym wystąpieniu publicznym Władimir Putin koncentrował się na osiągnięciach w walce z Covid mówiąc o milionach kombinezonów i dziesiątkach milionów rękawic i innych środków ochrony osobistej, to tym nie mniej sytuacja opisywana w lokalnych mediach daleko odbiega od tej narracji. Cała Rosja mogła obejrzeć jak pielęgniarki w Derbencie w Dagestanie, które zaraziły się Covid-19, muszą leżeć w składziku na bieliznę, bo nigdzie indziej nie było dla nich miejsc. Główny lekarz szpitala został zwolniony. Ale to nie zmienia społecznej oceny sytuacji, bo podobne relacje, filmy i świadectwa napływają z całej Rosji. Pracownicy transportu sanitarnego, ratownicy, pielęgniarki z Moskwy skarżą się, że są już u kresu możliwości, a obiecane przez Putina premie i dodatki do pensji to dla nich „bajki o żelaznym wilku”. Sondaż przeprowadzony wśród lekarzy pracujących w rosyjskich szpitalach w 133 miastach i miejscowościach wskazuje, że 39 % z nich we własnym zakresie zaopatrywać się musi, lub wręcz zdobywać środki ochrony osobistej a kolejne 32 % mówi, że są z tym „duże problemy”. Towarzyszą temu informacje, że rząd zniósł zakaz eksportu zarówno masek jak i kombinezonów ochronnych w związku z tym, że „problem ich deficytu”, jak poinformowano dziennikarzy w centrum prasowym, został rozwiązany.

Rosyjską opinię publiczną poruszyły też dwa przypadki, które miały miejsce w ostatnich dwóch tygodniach, zagadkowych śmierci lekarzy. Przy czym obydwoje wypadli z okien swoich gabinetów, a tak nieszczęśliwie się złożyło, że znajdujących się na wysokich kondygnacjach. W Krasnojarsku z okna swego gabinetu na 5 piętrze „wypadła” ordynator miejscowego szpitala dla weteranów Jelena Nepomniaszczaja, po tym jak miała się dowiedzieć (władze zaprzeczają), że jedno ze skrzydeł placówki, którą kieruje ma zostać przeznaczone na szpital leczący zainfekowanych Covid-19. A pod Woroneżem, inny z kolei lekarz, też wypadł z okna szpitala po tym jak się dowiedział, że jest chory.

Północna Osetia, wzorem tego co się dzieje wielu miejscach w Europie Zachodniej i w Stanach Zjednoczonych znalazła się w awangardzie walki z Covid-19 polegającej na walce z sieciami 5G. Na wiecu, który odbył się we Władykaukazie padały kategoryczne żądania likwidacji złowrogich instalacji, a mieszkańcy jednej z wsi nawet spalili niebezpieczną antenę. Nie bardzo trafiły do nich argumenty lokalnych władz, że w republice nie ma sieci najnowszych generacji, a o 5G to już w ogóle nikt nie słyszał.

Cała Rosja spekuluje co oznacza choroba premiera Miszustina, który w 30 kwietnia znalazł się w szpitalu po tym jak zdiagnozowano u niego infekcję Covid-19. Jego rzecznik prasowy Borys Bieliakow informuje, że stan premiera jest dobry, pozwala mu na normalną pracę i codziennie kontaktuje się on z kolegami z rządu. Tym nie mniej pytania się mnożą. Po pierwsze od kogo mógł się zarazić, skoro nie ma żadnych dodatkowych doniesień o chorobie wysokich rangą urzędników. Przez pewien czas spekulowano, że być może od mera Moskwy Sobianina, ale ten zaraz udzielił mediom wywiadu w którym powiedział, że jest zdrowy, a na dodatek pokazał swój „kącik” w budynku moskiewskich władz gdzie może jak mróweczka mieszkać, pracować, a nawet chorować. Jak powiedział, w żadnym razie, nie ma zamiaru opuszczać gabinetu. Inny wątek spekulacji w sprawie niespodziewanej choroby premiera Miszustina wiąże się z tym kto wyznaczony został do pełnienia obowiązków. P.O. premiera został Andriej Biełousow, wicepremier odpowiadający za gospodarkę, wcześniej ekonomiczny doradca Putina. I zdaniem wielu komentatorów faktycznie mamy do czynienia ze zmianą na stanowisku premiera, a Miszustin ma „z chorobowego” już nie wrócić, bo z głębokim kryzysem lepiej poradzi sobie Biełousow, dobrze postrzegany i na Kremlu i wśród siłowików (nadzoruje też sektor obronny).

Jak się wydaje Rosja wkracza właśnie w decydująca fazę walki z pandemią. Andriej Kortunow, znany rosyjski ekspert ds. międzynarodowych powiedział w trakcie niedawnej dyskusji panelowej w amerykańskim think tanku RAND, że pandemia Covid-19 kreuje przed Rosją szanse w polityce zagranicznej, ale równolegle kreśli fundamentalne wyzwania i zagrożenia. Ostateczny bilans zależy jego zdaniem od wielu czynników, ale „przede wszystkim od tego jak Rosja poradzi sobie z Covid-19 w porównaniu z innymi państwami świata, w pierwszym rzędzie na tle swoich międzynarodowych rywali. Każde relatywne przewagi w walce z wirusem – czy to w statystyce zarażonych i zmarłych czy jeśli brać pod uwagę ekonomiczne konsekwencje – będą w ostatecznym rachunku powiększać albo zmniejszać zakres możliwości Rosji w świecie po pandemii. Każde niepowodzenie powiększy wewnętrzne zagrożenia i ograniczy możliwości”. Innymi słowy, to co się obecnie w Rosji dzieje, wpłynie na jej los w najbliższych dziesięcioleciach i dlatego warto się temu uważnie przyglądać.