Tomasz Poller: W sprawie Sławomira Nowaka miały miejsce kolejne zatrzymania, pojawiają się nowe fakty, mnożą się też sumy łapówek, które podejrzany miał otrzymywać. Zresztą, to chyba pierwszy polityk europejski takiego szczebla, który byłby oskarżony o kierowanie grupą przestępczą. Przed nim byli owszem, jacyś sycylijscy radni, no ale samorządowcy to jakby inny kaliber.

Witold Waszczykowski, były minister spraw zagranicznych, obecnie europoseł PiS, szef delegacji Parlamentu Europejskiego ds. kontaktów z Ukrainą: Jak większość Polaków, jestem zaskoczony tym, co on wyrabiał i całym procederem dlatego, że - powiem szczerze - nawet nie podejrzewałem pana Nowaka o taką inteligencję, pozwalającą stworzyć taki mechanizm wyciągania pieniędzy. Przede wszystkim, trzeba mieć głowę do tego, a jak się okazuje, te kwoty rosną. Mówiło się o jakimś milionie, teraz o czterech milionach, jeśli do tego dochodzą wartości mieszkań i samochodów, to urasta to do sześciu bodajże. To już jest spora kwota, to po pierwsze. Po drugie, jestem zaskoczony, bo robił to polski polityk w innym państwie, szczególnie dla nas ważnym, jakim jest Ukraina. Nad tym państwem rozpostarliśmy parasol ochronny, chcieliśmy być promotorem interesów ukraińskich w Europie. Z oczywistych względów, wolna i demokratyczna Ukraina, związana z Zachodem gra na korzyść bezpieczeństwa Polski, chcieliśmy więc być patronami, partnerami, przewodnikami w jej drodze na Zachód. No i, okazuje się, że przewodnik nagle ograł, oszukał i okradł. Jako europarlamentarzysta i przewodniczący delegacji PE do kontaktów z Ukrainą czuję wręcz wstyd, bo przecież ktoś może mi teraz wytknąć: "Mieliście nam pomagać, a okradliście". No i po trzecie, jest to kłopotliwa sytuacja, bo przecież z Nowaka robiono delfina, bardzo sprawnego polityka do zadań specjalnych, który miał dokończyć autostradę przed mistrzostwami piłkarskimi, człowieka do specjalnych poruczeń, zaufanego Tuska. Jeśli człowiek, który w ten sposób był przedstawiany, doprowadza do tego rodzaju przestępstw, to zastanawiam się, czy on nie grał w znacznie większej grupie w Polsce. To rzutuje na całą ekipę Tuska. Ta filozofia "kasa, misiu, kasa" panowała przecież w szerszych kręgach. Zatem to może być tylko szczyt większej patologii, która miała miejsce.

No właśnie, jeśli chodzi o działania wątpliwe prawnie w wydaniu Nowaka, to przed ostatnim zatrzymaniem właściwie był on kojarzony jedynie ze sprawą niepodania drogiego zegarka w oświadczeniu majątkowym. Kojarzył się raczej ze snobem i kabotynem, ale niekoniecznie z rasowym przestępcą. Zresztą, po zatrzymaniu pojawiły się nieco prześmiewcze głosy niedowierzania: czy tego rodzaju osoba mogłaby kierować zorganizowaną grupą przestępczą? A mówiąc zupełnie poważnie, sam chyba tego robić nie mógł, musiał mieć na swoją działalność polityczne przyzwolenie...

Pytanie, czy to nie jest jakiś słup, tak jak w przypadku chłopaka, który kierował Amber Bankiem, dwudziestoparoletniego gościa, po szkole średniej, który nagle rozwinął interes na setki milionów złotych. Przypomniałbym jeszcze jedną rzecz. Nie wszyscy pewnie pamiętają, jak przed laty Tusk z Nowakiem usilnie poszukiwali inwestora do stoczni...

Głośna sprawa z "inwestorem katarskim"...

Tak, chociaż jakiś Libańczyk tutaj w grę także wchodził. Pracowałem wówczas w Biurze Bezpieczeństwa Narodowego przy prezydencie, byłem zastępcą szefa tego biura i miałem kontakty z polskimi ambasadorami z tamtego regionu, którzy mrugali okiem, że te spotkania były bardzo dziwne, miały bardzo dziwny charakter. Oczywiście, nie mogli nikogo złapać na rękę, bo ambasadorowe nie są od tego, ale mówili, że ta eskapada po Bliskim Wschodzie była osobliwa. To jest sprawa sprzed lat, zakończyła się totalną klapą i porażką, nikt pewnie do tego nie wróci, ale rzuca ona światło na tę bardzo dziwną działalność. Na to poszukiwanie kasy, kasy, jeszcze raz kasy. Jeśli chodzi o obecną sprawę, czekam sam z ciekawością, czy znajdą się kolejne skrytki, mieszkania, ludzie, bo przecież jeśli to była zorganizowana grupa przestępcza, to przecież inni też musieli brać.

Warto przypomnieć, że Sławomir Nowak był powszechnie uznawany za odpowiedzialnego za liczne bankructwa firm podczas inwestycji przed piłkarskimi mistrzostwami Europy 2012, które odbywały się w Polsce i właśnie na Ukrainie. Trudno nie zadać po raz kolejny pytania: Jak to się stało, że polityk, bądź co bądź, kojarzony z nieefektywnością i kompromitacjami, objął na Ukrainie stanowisko szefa tamtejszej agencji budującej drogi?

Myślę, że Ukraińcy zakładali, że jeśli Tusk ma takie stanowisko w Unii Europejskiej, a jego najważniejszy przyboczny będzie kierował ważnym sektorem, to będzie to promocja w Europie. Zapewne chodziło o bezpośrednie kontakty Nowaka z Tuskiem i o kontakty Tuska z Angelą Merkel, a Ukraińcy liczyli, że te osobiste kontakty przełożą się na promocję ich interesów, na ściągnięcie większego zainteresowania  Niemiec. Widać, że bardzo się przejechali na tym, widać tu niefrasobliwość, naiwność. Jednak mieli oni prawo oczekiwać ze strony  przedstawiciela Unii Europejskiej, że będzie to pokaz standardów, jak to się robi i jak to funkcjonuje, a nie, że będzie to pokaz kradzieży. Dla mnie jest to wstydliwa sprawa, bo na codzień kontaktuję się przez Parlament Europejski z politykami ukraińskimi, no i teraz chętnie bym głowę w piasek wsadził...

Czy i jak sprawa Nowaka może wpłynąć na dalsze losy Platformy Obywatelskiej? Z jednej strony żelazny elektorat tej partii jest pewnie na tyle zaimpregnowany, że tego rodzaju aferalne historie go nie ruszają, ale chyba jednak część wyborców tej formacji, nie mówiąc o terenowych działaczach Platformy, zapewne zadaje sobie tutaj jakieś pytania. O ile po samym zatrzymaniu Nowaka pojawiały się ze strony opozycji głosy, że to "pisowska zemsta", "pisowska przykrywka", "pisowskie prześladowania", "pisowskie igrzyska", teraz ci sami politycy jakby nabrali wody w usta. Podobnie, związane z nimi media...

Myślę, że wiele zależy od tego, czy prokuratura i służby badające tę sprawę ujawnią siatkę powiązań. Jeśli okaże się, że ta siatka funkcjonowała w ramach partii, czy obok partii z jakimś jej poparciem politycznym, to na pewno to będzie wielki cios. Trudno sobie wyobrazić, że on działał samodzielnie i tylko dla siebie. Jeżeli stworzył coś takiego w innym państwie, to wymaga to przecież większej siatki, większego udziału ludzi. No i pytanie, czy wszystko to miało miejsce wyłącznie na korzyść tej grupy, czy też działali oni tak jak bankier, analogicznie jak kiedyś działał Peter Vogel, bankier lewicy. Z wielką ciekawością czekam za rozwój tej sprawy. Z pewnością może to być dobry scenariusz na jakiś film, w którym za parę lat możnaby pokazać, jak taki mechanizm działał, no i pokazać takiego bawidamka, lowelasa, który miał być kolejnym zbawcą po Tusku, a okazał się tym, kim się okazał...