1. Wczoraj zakończyła się koordynowana przez Ministerstwo Spraw Zagranicznych akcja #LotDoDomu, ogłoszona tuż przed zamknięciem polskich granic w związku z pandemią koronawirusa.

Rząd postanowił, że w związku z narastaniem zagrożenia koronawirusem, zamyka granice, a Polacy którzy znaleźli się za granicą i będą chcieli do Polski wrócić, mogą to zrobić samolotami LOT-u, wykupując bilety po zryczałtowanych cenach, tańszych na trasach europejskich i droższych z innych części świata, a Rada Ministrów postanowiła, że do tych przelotów dopłaci około 1/4 ceny biletu (ceny biletów w klasie ekonomicznej w Europie ok. 400 zł, poza Europą ok. 1600 zł).

Zainteresowanie tymi powrotami okazało się ogromne już w pierwszych dniach akcji na stronie LOT-u zarejestrowało ponad 30 tysięcy pasażerów i z każdym kolejnym dniem chętnych przybywało.

2. Jak poinformował wstępnie LOT w ramach akcji #LotDoDomu od 15 marca do 5 kwietnia, a więc zaledwie w ciągu 22 dni, jego samoloty wykonały 388 lotów, a z 71 lotnisk całego świata przywieziono ponad 55 tysięcy Polaków.

Ponieważ większość krajów, w których przebywali Polacy w tym czasie zamknęła swoje granice, przygotowanie każdego z tych przelotów oprócz logistyki lotniczej wymagało zaangażowania ministerstwa spraw zagranicznych i polskich przedstawicielstw w tych krajach, aby umożliwić najpierw lądowanie, a później start naszych samolotów.

Polskie samoloty wykonywały loty nawet do krajów, z którymi nie mamy bezpośrednich połączeń (np. do Australii), co wymagało zapewnienia międzylądowań, a także skomplikowanej wymiany załóg samolotów.

W ramach tych lotów polskie samoloty przewiozły około 2 tys. obywateli innych państw (w tym Niemców Francuzów, Litwinów, Estończyków, Ukraińców, a nawet Japończyków) w ramach współpracy z ambasadami tych państw.

3. MSZ zakończył już akcję #LotDoDomu ale nie wyklucza jeszcze pojedynczych lotów, gdyby w jakiś punkcie świata zebrała się dostatecznie duża grupa polskich obywateli, którzy chcieliby skorzystać z takiego przelotu.

Co do zasady jednak teraz ci Polacy, którzy pozostali poza granicami i będą chcieli wrócić do kraju, będą mogli skorzystać z unijnego mechanizmu obrony cywilnej, do którego Polska przystąpiła pod koniec marca.

W ramach tego mechanizmu obywatele UE w tym oczywiście Polacy, będą mogli skorzystać nieodpłatnie z miejsc w samolotach innych krajów członkowskich, które będą przewoziły głównie swoich obywateli (za te przeloty płaci UE).

Z informacji na koniec marca, poza granicami UE przebywa ciągle około 80 tysięcy obywateli tych krajów, a ich sprowadzanie z najodleglejszych miejsc na świecie, potrwa jeszcze wiele tygodni (chyba że wcześniej otwarte zostaną granice i wznowione loty wszystkich linii lotniczych).

To właśnie dlatego polski rząd uruchomił własny program przywozu naszych obywateli do kraju, bowiem gdyby tego nie zrobił, to na ten unijny przewóz, musieliby oni czekać wiele tygodni.

4. Oczywiście polski rząd nie byłby w stanie przeprowadzić tak wielkiej akcji sprowadzenia Polaków do kraju, gdyby nie dysponował odpowiednio przygotowanymi liniami lotniczymi, które są jego własnością, a więc LOT S.A.

Przypomnijmy, że w 2012 roku, o mały włos nie doszło do upadłości samego LOT-u, a ówczesny premier Donald Tusk publicznie mówił, że nie jest zwolennikiem ratowania przedsiębiorstwa tylko dlatego, że to narodowy przewoźnik.

Ba podczas obrad sejmowej komisji ds. Amber Gold ważnym wątkiem było badanie sprawy próby doprowadzenia do upadłości LOT-u i wykupienia go przez OLT Express, spółkę zakupioną z pieniędzy tej piramidy finansowej.

5. Tylko ogromna presja ówczesnej opozycji w Sejmie (głównie klubu parlamentarnego Prawa i Sprawiedliwości), a także opinii publicznej spowodowała, że rządzący zdecydowali się wystąpić do Komisji Europejskiej o zgodę na udzielenie przedsiębiorstwu pomocy publicznej.

Taką pomoc publiczną LOT ostatecznie otrzymał, ale zdecydowana poprawa sytuacji finansowej, nastąpiła dopiero po objęciu władzy przez Prawo i Sprawiedliwość i powołaniu nowego zarządu w przedsiębiorstwie.

W czasie kryzysu wywołanego pandemią koronawirusa, posiadanie linii lotniczej pozwoliło polskiemu państwu wywiązać z podstawowego obowiązku wobec własnych obywateli, czyli umożliwić im powrót do rodzinnego kraju w sytuacji zagrożenia ich zdrowia i życia.

Przewieziono aż 55 tysięcy Polaków i ponad 2 tysiące obywateli innych państw i to w ciągu zaledwie trzech tygodni, a w sytuacji kiedy jeszcze ok. 80 tysięcy obywateli różnych krajów UE, będzie czekało jeszcze kilka tygodni na powrót do własnych krajów, akcję polskiego rządu należy uznać za bardzo udaną.

Zbigniew Kuźmiuk