Dunda stwierdził, że przeniesienie wojny na terytorium Białorusi mogłoby być decydującym ciosem dla Moskwy. Według polityka, małe oddziały ukraińskie byłyby w stanie wkroczyć na terytorium Białorusi, gdzie tamtejsza armia prawdopodobnie szybko złożyłaby broń. „To pokazanie, że Rosja nie kontroluje tych terytoriów i nie jest gotowa ich bronić” – zaznaczył Dunda. Jego zdaniem takie działanie zmusiłoby Kreml do przegrupowania sił i osłabiło jego pozycję w wojnie.

Dunda podkreślił też, że operacja na Białorusi musi być wspierana przez lokalnych liderów i społeczność białoruską. „Samo działanie okupacyjne nie ma sensu. Powinno to być wspólne działanie z partnerami, z przedstawicielami białoruskiego społeczeństwa” – powiedział, wskazując na potrzebę współpracy z białoruskimi opozycjonistami. Jako możliwą liderkę, która mogłaby stanąć na czele takiej operacji, wymienił Swietłanę Tichanowską, chociaż zaznaczył, że równie dobrze mógłby to być ktoś inny, kogo zaakceptują Białorusini.

Dunda zwrócił uwagę, że wojna już zaczyna dotykać Białoruś. Wspomniał o przypadkach rosyjskich dronów Shahed, które wielokrotnie zboczyły z kursu i uderzyły w białoruskie terytorium. Jego sugestia przeniesienia działań wojennych na Białoruś staje się więc coraz bardziej realna, jako część szeroko zakrojonej strategii osłabienia rosyjskiej dominacji w regionie.

Jak się przypuszcza, rozszerzenie konfliktu na Białoruś mogłoby znacząco zmienić układ sił w regionie, co może czynić tę propozycję wartą rozważenia przez ukraińskich dowódców i ich sojuszników.