Ale najpierw przypomnijmy sobie krótko przebieg wydarzeń w kontekście rozmów pokojowych pomiędzy Rosją, Ukrainą, USA a Europą od początku tego miesiąca.
-
10 maja liderzy Francji, Niemiec, Wlk. Brytanii i Polski zbierają się w Kijowie i w koordynacji z USA ogłaszają ultimatum Rosji odnośnie wprowadzenia rozejmu co najmniej na 30 dni. W przeciwnym wypadku - zostaną wspólnie wprowadzone kolejne sankcje przeciwko Rosji.
-
Następnego dnia Władimir Putin ignorując ten ultimatum proponuje zamiast zawieszenia broni bezpośrednie rosyjsko-ukraińskie negocjacje w Stambule.
-
Donald Trump chwyta się tej propozycji i w zasadzie torpeduje wcześniejsze ultimatum. Nazywa tę propozycję przełomem i ogromną szansą dla Rosji i Ukrainy.
-
Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełeński próbuje przejąć piłkę w tej grze ogłaszając iż pojedzie do Turcji osobiście i wzywa Putina zrobić to samo.
-
Prezydent Trump ogłasza, że jest to świetna wiadomość i że sam może stawić się w Stambule w razie jeżeli przyjedzie tam też Putin.
-
Rosjanie wysyłają do Stambulu ekipę negocjacyjna bardzo niskiego poziomu. Podczas rozmów próbują zastraszyć Ukraińców. Powtarzają wszystkie swoje tradycyjne już żądania łącznie z ograniczeniem ukraińskich zbrojeń, przekazaniem ich 4 obwodów, uznaniem Krymu itd. Zachowują się arogancko i szantażują ukraińska delegację tym, że jeżeli się nie zgodzi, późniejsze warunki będą o wiele gorsze, a Rosja według nich jest gotowa walczyć wiecznie.
-
Reagując na rozmowy w Stambule, Donald Trump sugeruje, że wcale nie zamierzał przyjeżdżać do Turcji i nie oczekiwał, że uda się tam na rozmowy prezydent Putin. Według niego Putin nie miał do tego, żadnego powodu, ponieważ wiedział, że nie będzie tam też Trumpa. Podkreśla, że te rozmowy niewiele były warte a prawdziwy przełom może nastąpić tylko w wyniku ich bezpośredniego spotkania.
-
Unia Europejska prowadzi wewnętrzne negocjacje w sprawie wprowadzenia kolejnego 17 pakietu sankcji bankowych i energetycznych nałożonych na Rosję. Czy to się Unii uda, dowiemy się już za kilka dni.
No i wreszcie mamy dziś kolejną bezpośrednią telefoniczną rozmowę Putina i Trumpa. Jaki możemy wyciągnąć z niej wniosek? Prezydent Putin komentując rozmowę, powiedział, że w zasadzie zawieszenie broni jest możliwe, ale tylko w wypadku, jeżeli uda się osiągnąć odpowiednie porozumienie, które zlikwiduje przyczyny pierwotne wybuchu konfliktu. To porozumienie ma być osiągnięte w ramach bezpośrednich rozmów Kijów – Moskwa. Rozmowę nazwał dobrą i szczerą.
Z kolei Donald Trump nazwał rozmowę bardzo pozytywną i oznajmił, że oczekuj dalszych rozmów rosyjsko-ukraińskich. Podkreślił że po osiągnięciu pokoju Rosja stanie się bardzo ważnym partnerem USA i obie strony mocno zyskują na pogłębieniu stosunków ekonomicznych i handlowych. Miał też poinformować o przebiegu rozmowy liderów Europy i Ukrainy
Asystent prezydenta Putina, Pan Uszakow, który zazwyczaj komentuje podobne rozmowy dla mediów oznajmił, że prezydenci rozmawiali jako przyjaciele. Stany Zjednoczone według niego mają traktować Rosję jako kluczowego dla siebie partnera i że Trump może odwiedzić Rosję po osiągnięciu porozumienia.
Jak można podsumować całą tą tragikomedię dyplomatyczną? Strona amerykańska ma ogromną nadzieję na pełną odbudowę stosunków z Rosją i widocznie jest gotowa pójść na daleko idące ustępstwa łącznie ze zdjęciem sankcji z Rosji i odnowieniem, a nawet pogłębieniem stosunków ekonomicznych z tym krajem. Jedyna umowa – zawieszenie broni i zatrzymanie wojny. Rosja z kolei stoi na tej samej pozycji od miesięcy i nie ustępuje w niczym. Ze słów Putina wynika, iż prezydenci dogadali się, że Rosja będzie prowadzić rozmowy z Ukrainą dalej i być może osiągnie porozumienie, ale tylko jeżeli Ukraina przyjmie jej warunki. Co w praktyce jest niemożliwe z powodu tego jak wysoko stawia Rosja poprzeczkę dla Kijowa. Celem taktycznym Putina jest wciągnięcie USA i Ukrainy w długotrwałe rozmowy pokojowe bez żadnego zawieszenia broni. Rozmowy mają być prowadzone na tle bombardować ukraińskich miast i toczących się walk. I ten cel Putin jak najbardziej tą grą już osiągnął. Bo właśnie to teraz się dzieje. W tych rozmowach Rosja ciągnie czas dając złudną nadzieje Amerykanom, że porozumienie jest możliwe. Idealnym scenariuszem dla Rosji byłaby sytuacja w której Stany Zjednoczone bez żadnego zawieszenia broni w ramach samego procesu rozmów pokojowych zdecydowałyby się na poluzowanie sankcji i odbudowę stosunków ekonomicznych. Cel minimum – nie pozwolić USA wprowadzić nowych sankcji przeciwko Rosji. Ten ostatni cel na razie Rosja również osiąga.
Z innej strony barykady, Ukraina próbuje pokazać, że popiera wysiłek pokojowy Trumpa i nie jest dla niego przeszkodą więc bierze udział we wszystkich rozmowach. Jednocześnie nie ustępując również swoich pozycji w negocjacjach. Ukraina rozumiejąc, że wojna może potrwać jeszcze długo, próbuje w ten sposób zachować dla siebie tak dużo z amerykańskiego wsparcia dla niej jak tylko się da. I to jest tutaj główny cel Kijowa.
Ta gra dyplomatyczna może trwać jeszcze długo, ale nie chodzi w niej raczej o zaprowadzeniu pokoju czy nawet rozejmu. Obie strony walczą o względy Donalda Trumpa by wykorzystać je przeciwko drugiej stronie i jednocześnie uniknąć gniewu prezydenta USA. Rosji osiągnięcie tego celu idzie o wiele łatwiej, trzeba przyznać, niż Ukrainie. Z powodu jawnego nastawienia nowej administracji na odbudowę stosunków z Rosją.