Przed meczem z Włochami Polacy i tak byli już pewni awansu do ćwierćfinału po wygranych meczach z Egiptem i Brazylią.

Ostatni mecz toczył się o zajęcie pierwszego miejsca w grupie oraz poprawę nastrojów przed nadchodzącymi ćwierćfinałami. Ostatnimi laty polska reprezentacja kończy swój udział w Igrzyskach właśnie na fazie ćwierćfinałowej.

Włosi z kolei to aktualni mistrzowie świata i wielki rywal biało-czerwonych.

Spotkanie jednak od samego początku nie szło po myśli Polaków. Włosi imponowali skutecznością – prostymi i perfekcyjnie wykonywanymi środkami zyskiwali punkty.

Polskim siatkarzom z kolei brakowało wszystkiego – pewności siebie, właściwego rytmu, gdzieniegdzie szczęścia.

Dwa pierwsze sety Polacy przegrali i nie udało mi się nawiązać rywalizacji z Włochami. Zmiana nadeszła w trzecim secie, którego udało się naszym siatkarzom wygrać, jednak i tutaj nie obyło się bez emocji w końcówce.

Trzeci set, pomimo obiecującego początku, to powrót do dominacji Włochów, którzy pewnie wygrali spotkanie 3:1.

Po stronie Polaków zawodziła szczególnie zagrywka.

Porażka z Włochami oznacza jednak, że w ćwierćfinale Polacy zagrają ze Słowenią – rywalem łatwiejszym niż Francja, Brazylia, czy Japonia. Może o to właśnie chodziło trenerowi Grbiciowi?

Mecz ze Słowenią odbędzie się w poniedziałek, a godzina jego rozegrania nie została jeszcze podana.