2 dni temu prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełeński i ukraiński rząd otrzymali od strony amerykańskiej nowy projekt tzw. umowy surowcowej Ukrainy z USA. Warto krótko przypomnieć sobie całą historię tej sprawy od początku. Inicjatorem tego pomysłu był pierwotnie prezydent Zełeński, który w ramach swoich propozycji pokojowych jeszcze w 2024 roku zaproponował kwestię wydobycia surowców na Ukrainie jako czynnik, który ma zainteresować Amerykanów związać się z Ukrainą na dłuższą metę.
No i Zełeńskiemu udało się zainteresować nową amerykańską administrację, ale niekoniecznie w sposób jaki Ukraina by tego chciała. Już w lutym USA zaproponowały podpisanie z Kijowem pierwszej wersji umowy surowcowej. Sekretarz skarbu USA Scott Besseth zażądał szybkiego podpisania amerykańskiej wersji umowy, która żądała od Ukrainy kontroli nad jej zasobami naturalnymi jako sposób rekompensaty dla Stanów Zjednoczonych za wysłaną wcześniej na Ukrainę pomoc militarną i finansową. Kijów jednak okazał się twardszym graczem niż zakładali Amerykanie i odrzucił tą wersję umowy, proponując jej dopracowanie.
Ukraina miałą nadzieję w toku negocjacji opracować bardziej zbilansowaną umowę, która byłaby korzystna dla obu stron. I taka wersja została rzeczywiście wynegocjowana. Tylko do jej podpisania nie doszło bo zamiast tego miała miejsce kłótnia w gabinecie owalnym pomiędzy prezydentem Zełeńskim a Trumpem. Ta sytuacja odsunęła sprawę umowy surowcowej na drugi plan, mimo że Kijów cały czas deklarował gotowość do jej podpisania. Teraz Waszyngton uznał, że nie jest nią zadowolony i opracuję lepszą propozycję.
Dalej zaczęły się rozmowy o zawieszeniu broni, które na dzień dzisiejszy nie dały żadnego znaczącego rezultatu. Kwestia porozumienia o wydobyciu surowców najpierw odeszła na drugi plan, ale w sytuacji niepowodzenia rozmów z Moskwą nagle wróciła z nową siłą.
Jakiś tydzień temu pojawiły się amerykańskie sugestie, że USA mogłyby wziąć pod swoja kontrolę wszystkie ukraińskie elektrownie jądrowe i ogólnie ukraińską energetykę i oprócz korzyści dla konkretnych amerykańskich firm miałaby to być gwarancja bezpieczeństwa dla ukraińskich elektrowni.
2 dni temu nieoczekiwanie Kijów dostał nową propozycję podpisania umowy surowcowej z USA. Wszystko wskazuje na to, iż jest to już zupełnie innego typu propozycja, o wiele bardziej niekorzystna dla Ukrainy niżeli nawet pierwsza oferta z lutego przywieziona wtedy do stolicy Ukrainy przez Scotta Bessetha.
W ramach nowej umowy USA miałyby w zasadzie otrzymać pod swoją kontrolę cały sektor wydobycia i ukraińska infrastrukturę na zawsze i z prawem decydować o przyszłości i rozwoju tych sektorów ukraińskiej gospodarki. Jest to wprost mówiąc umowa kolonialna, podobna do tej, jaką Brytyjska Kompania Wschodnioindyjska mogła siłą narzucić jakiemuś zacofanym księstwu w Azji w XVIII stuleciu albo europejskie imperia mogły narzucić w XIX wieku Chinom.
Oczywistym się staje, że ani ukraińskie społeczeństwo ani parlament ani rząd Ukrainy nigdy takich warunków nie zaakceptują. Szczególnie biorąc pod uwagę, iż w zamian za jej podpisanie, Ukraina wcale nie dostanie ochrony w postaci 5 amerykańskich dywizji piechoty stacjonujących na stałe nad Dnieprem. Ukraina nie dostaje nic, żadnych gwarancji przetrwania czy wsparcia w tej wojnie. Umowa przewiduje, iż Ukraina zrekompensuje poprzez podpisanie tej umowy amerykańskie wydatki na jej obronność przed 2025 rokiem. Poza tym proponowana umowa ma w odróżnieniu od poprzedniej już nie być umową ramową, tylko końcową i taką, która ma zostać ratyfikowana przez parlament Ukrainy, co jest niemożliwe. Ukraiński parlament zbuntował się, jak tylko poznał szczegóły amerykańskiej oferty. Poza tym podpisanie takiej umowy byłoby najzwyczajniej w świecie sprzeczne z ukraińską konstytucją i nawet gdyby była podpisana, każdy rząd Ukrainy mógłby z pomocą sądu konstytucyjnego ją cofnąć.
W tej sytuacji powstaje oczywiste pytanie. Dlaczego więc Amerykanie zaproponowali właśnie tego typu umowę Ukraińcom. Czy nie zdawali sobie sprawę iż ich warunki w zasadzie torpedują wszystkie poprzednie wysiłki i uniemożliwiają załatwienia tego tematu z Ukrainą? Możliwe. Ale bardziej prawdopodobnym jest jednak to, że mając już doświadczenie prowadzenia negocjacji z Ukraińcami, założyli że Ukraińcy się oburzą i w gniewie odrzucą tą propozycję. Co, obawiam się, może posłużyć za nowy pretekst, jeżeli nie do odcięcia Ukrainy od wsparcia i danych wywiadowczych, to przynajmniej może to służyć jako usprawiedliwienie, dlaczego nie będzie żadnych nowych pakietów wsparcia dla Ukrainy kiedy ostatnie dostawy broni i amunicji zainicjowane jeszcze przez poprzednią ekipę dotrą na front. Administracja Trumpa może budować dla siebie nowy pretekst do zerwania stosunków z Ukrainą i przełożenia na nią odpowiedzialności za niepowodzenia w rozmowach pokojowych.
Czy tak się stanie? Pokażą to nam najbliższe dni. Obserwujemy rozwój wydarzeń.