W poniedziałek sędzia Tomasz Grochowicz rozpatrywał wniosek komisji śledczej dotyczący nałożenia na Ziobrę 30-dniowego aresztu w związku z jego niestawiennictwem na posiedzeniu komisji. Jak poinformowała rzecznik Sądu Okręgowego w Warszawie, sędzia Sylwia Ptaszek, wniosek został odrzucony.
– Sąd stanął na stanowisku, że komisja miała możliwość przesłuchania świadka, ponieważ został on doprowadzony przed komisję, ale z niej nie skorzystała – powiedziała sędzia Ptaszek w rozmowie z Polską Agencją Prasową.
Jednocześnie podkreśliła, że Trybunał Konstytucyjny nie podważył legalności działania komisji, co oznacza, że ta ma prawo wzywać świadków.
Na decyzję sądu zareagował poseł Koalicji Obywatelskiej i członek komisji, Witold Zembaczyński. W rozmowie z "Faktem" podkreślił, że nie uważa tego za porażkę komisji.
– Piłka jest w grze. To jest dopiero pierwsza runda. Niezależnie, czy rozstrzygnięcie byłoby korzystne, czy nie, komisja je szanuje. Nie zmienia to jednak sytuacji Ziobry, który wciąż jest osobą wzywaną na przesłuchanie. Naszym celem nie jest areszt, a doprowadzenie do jego przesłuchania – powiedział Zembaczyński.
Dodał też, że były minister sprawiedliwości zostanie ponownie wezwany przed komisję. Oznacza to, że sprawa wciąż pozostaje otwarta, a komisja nie zamierza rezygnować z prób wyegzekwowania jego obecności.