Baerbock broni decyzji o rozmieszczeniu rakiet w autorskim materiale opublikowanym na łamach pisma „Bild”.

„Polityka zagraniczna kierująca się „zasadą nadziei” nie ochroni nas przed Rosją Putina” – uważa Baerbock.

Szefowa niemieckiego MSZ podkreśliła też, że trzeba wesprzeć Ukraińców – „ludzi, którzy dzielnie bronią swojego kraju i dzięki którym wojsko Putina nie zbliżyło się do naszych granic”.

„Decyzja o rozmieszczeniu amerykańskich systemów broni dalekiego zasięgu jest częścią tej polityki, ponieważ potrzebne nam jest wiarygodne odstraszanie Rosji. Odstraszanie, które będzie chroniło Polaków, Bałtów i Finów – naszych partnerów, którzy graniczą bezpośrednio z Rosją i doświadczyli w ostatnich miesiącach hybrydowych ataków na granicach” – pisze dalej Baerbock.

„Jeżeli nie kierujemy się zasadą nadziei, to musimy zatroszczyć się nie tylko o bezpieczeństwo Mariupola, Buczy czy szpitala Ochmatdyt (szpital dziecięcy w Kijowie zbombardowany  przez Rosję), lecz także bezpieczeństwem Polski, Finlandii i krajów bałtyckich i ich szpitalami dla dzieci” – czytamy dalej.

Tym niemniej decyzja o rozmieszczeniu amerykańskich rakiet spotkała się w Niemczech z krytyką – także wewnątrz współrządzącej krajem partii SPD.

Lewe skrzydło SPD zarzuca Scholzowi, że ten podjął decyzję o rozmieszczeniu rakiet bez konsultacji z partią. Politycy z tego skrzydła pytają, dlaczego tylko Niemcy zgodziły się na rozmieszczenie tych rakiet oraz sugerują, że skuteczniejszym rozwiązaniem byłby pakt rozbrojeniowy z Rosją.