Opisując, jak jedno z adoptowanych dzieci się zraniło i wymagało jego opieki, Buttigieg porównał to doświadczenie do bólu Boga Ojca wywołanego cierpieniem Jego Syna. Jednocześnie stwierdził, że wiedzie ono do myśli o „osobowym Bogu, który dąży do odkupienia i dobra wszystkich z nas, będąc świadkiem i doświadczając wszystkiego, co każdy z nas przechodzi i robi, dobrego, złego i brzydkiego”. Jego zdaniem posiadanie dzieci, pozwala mu to zrozumieć „tak dużo bardziej instynktownie”.

Na te dywagacje o. Martin zareagował: „To piękne. A więc zrozumienie bólu Ojca z powodu Jego Syna na krzyżu?” Zgodziwszy się z tym Buttigieg następnie stwierdził, że teraz wychowując dzieci może bardziej poczuć związek z Bogiem Ojcem, kiedy wcześniej to Chrystus przemawiał do niego bardziej. „To piękne – odpowiedział ponownie o. Martin – to wstęp do Trójcy, do relacyjnego aspektu Trójcy. (...) To naprawdę piękne mieć to zrozumienie miłości Ojca”.

Niestety amerykański jezuita nie wspomniał ani słowem o nauce Kościoła, która potępia jako grzech ciężki akty homoseksualne, a tym samym sprzeciwia się tzw. „małżeństwom homoseksualnym” i adopcji dzieci przez pary jednopłciowe. Zamiast tego wypowiedzi o. Martina sugerowały, że dostrzega piękno w takim grzesznym życiu, a nawet odniesienia do Trójcy Świętej. Buttigieg i jego „mąż” Chasten James Glezman adoptowali w 2021 r. dwójkę bliźniaków: Penelope Rose i Josepha Agusta.

To nie pierwsza taka wypowiedź i działanie o. Jamesa Martina SJ, które są sprzeczne z nauką Kościoła katolickiego. Na przykład 31 X 2024 r. duchowny zamieścił na portalu „Outreach” (zawierającym „zasoby dla katolików LGBTQ”) artykuł pod wymownym tytułem: „Jak wiara katolickiej kobiety zapewniła jej pociechę po stracie jej żony”. Z kolei w grudniu 2023 r. o. James Martin udzielił pierwszego oficjalnego błogosławieństwa parze homoseksualnej. „To była naprawdę miłe móc zrobić to publicznie” – powiedział potem jezuita, który jako pretekst – już dzień po jego ogłoszeniu – wykorzystał watykański dokument Fiducia supplicans. Całe wydarzenie opisał wówczas „The New York Times”, który uznał je w tytule artykułu za „tworzenie historii”.