Zgłoszenie, że w Starej Wsi doszło do zbrodni, policja otrzymała w piątek 27 czerwca przed południem. 57-letni Tadeusz Duda miał najpierw postrzelić swoją 72-letnią teściową. Następnie udał się parę domów dalej, gdzie zastrzelił swoją córkę i zięcia. W domu ofiar przebywała także ich roczna córeczka, która na szczęście nie ucierpiała.

Teściową zaś odwieziono do szpitala, gdzie przeszła operację ratującą życie. Jej stan jest obecnie określany jako stabilny.

Poszukiwany Tadeusz Duda już wcześniej dopuszczał się przemocy rodzinnej. Dwukrotnie usłyszał zarzuty znęcania się i kierowania gróźb karalnych wobec bliskich (w 2022 i 2025 roku).

Jego rodzina miała także założoną „Niebieską kartę”, a sam Duda – zakaz zbliżania się na odległość mniejszą niż 50 metrów.

Po zbrodni Duda uciekł do lasu, który – jak twierdzą sąsiadki – doskonale zna. Policja wprowadziła w okolicy szczególne środki bezpieczeństwa, ewakuowano m.in. szkołę, w której pracuje żona Dudy.

Na miejscu przestępstwa zabójca porzucił granatowe Audi A4 Kombi z limanowską rejestracją.

Policja prowadzi szeroko zakrojoną obławę na zabójcę, w której udział brał m.in. policyjny śmigłowiec Black Hawk. Sprawcy jednak w dalszym ciągu nie udało się pochwycić.

Wczoraj wieczorem w Starej Wsi zaobserwowano mężczyznę podobnego posturą do poszukiwanego. Mężczyzna oddał strzały w kierunku policjantów, w odpowiedzi na co na ulicach pojawili się funkcjonariusze wyposażeni w broń długą.

Sprawca miał być także widziany w okolicach Starej Wsi dzisiaj rano, ponadto słychać było wybuchy. Policja jednak zdementowała te pogłoski – widziany dzisiaj rano mężczyzna był podobny do poszukiwanego, a wybuchy pochodziły od petard, którymi ktoś próbował odstraszać lisy.