Na łamach „Plus Minus” publicysta przywołuje dane Res Future, wedle których tuż po aktach dywersji na kolei polscy internauci wyrażali podejrzenia pod adresem Ukrainy. Zaremba zaznacza, że choć znaczna część wpisów była produkowana przez „osoby i firmy obsługujące rosyjskie interesy”, to „oczywiście ta nadobecność antyukraińskiej propagandy tworzy społeczny klimat”. To klimat, który sprzyja przyjmowaniu kremlowskiej propagandy. Tymczasem sugestie, że za dywersją mogła stać Ukraina, zaczęły padać nawet z ust polityków obu Konfederacji.
- „W zasadzie cała scena polityczna na prawo od PiS posługuje się dziś stereotypami co najmniej odsuwającymi nas od naszego wschodniego atakowanego sąsiada. Z przykrością obserwowałem, jak na krynickim forum Krzysztof Bosak, jeden z najinteligentniejszych i nie odwołujących się do uprzedzeń polityków Konfederacji polemizował z poglądem, że Ukraina jest dla nas buforem bezpieczeństwa osłaniającym nas przed Rosją”
- zauważa autor.
Obok Konfederacji, jak wskazuje Zaremba, narrację tę buduje tygodnik Pawła Lisickiego.
- „I Konfederacja Korony Polskiej, i kierownictwo redakcji Do Rzeczy to dziś po prostu regularni sojusznicy interesu politycznego Putina. Mnie bardziej interesują ci Polacy, którzy ani w intencjach, ani w czynach nimi nie są. Ale którzy ulegając, a czasem posługując się jątrzącą antyukraińską propagandą, szykują grunt pod reorientację polskiej polityki w kierunku dla Putina coraz wygodniejszym”
- pisze publicysta.
