W czasie dzisiejszej konferencji prasowej minister edukacji narodowej Barbara Nowacka zapowiedziała przedstawienie danych na temat liczby uczniów wypisanych z „edukacji zdrowotnej”.
- „Kiedy będziemy mieli kompletne dane ze wszystkich szkół, czyli wtedy, kiedy dyrektorzy je wpiszą, oczywiście je państwu dostarczymy. Zakładam, że będzie to pod koniec tego tygodnia albo na początku przyszłego”
- powiedziała.
Przypomnijmy, że pierwotnie kontrowersyjne zajęcia miały być obowiązkowe. W czasie kampanii przed wyborami prezydenckimi zdecydowano jednak, że będą nieobowiązkowe. I to właśnie w tej nieobowiązkowości minister widzi przyczynę klęski przedmiotu, atakując przy tym Kościół i polityków, którzy przed nim przestrzegali.
- „My oczywiście mieliśmy świadomość, co znaczy nieobowiązkowość przedmiotu. Tak jak państwo doskonale wiecie, to jest bardzo dobrze przygotowany i bardzo potrzebny przedmiot. Przedmiot, który ma dać dzieciakom i młodym osobom odporność, który przygotowuje do dorosłego życia w szczególnych, istotnych obszarach. Tyle lekarze mówią o medycynie prewencyjnej, my ją dajemy w szkołach”
- przekonywała.
- „Natomiast doskonale też państwo wiecie, że burza polityczna rozpętana przez Episkopat i polityków prawicy spowodowała, że przedmiot został w tym roku wprowadzony jako nieobowiązkowy. Oczywistą konsekwencją nieobowiązkowości jest to, że spora część uczniów i rodziców decyduje się niestety na nieskorzystanie z tego przedmiotu. My cały czas apelujemy, żeby dać przedmiotowi szansę”
- dodała.
Podkreślała, że „to samo byłoby, gdyby nieobowiązkowa była matematyka, fizyka, chemia, biologia, geografia”. Ten sam argument nie przekonywał jednak jej środowiska, kiedy zbyt małym zainteresowaniem lekcjami religii argumentowało jej ograniczenie. Okazuje się jednak, że więcej uczniów chodzi na nieobowiązkową religię niż nieobowiązkową „edukację zdrowotną”. Tymczasem minister najwyraźniej rozładowuje frustrację, w skandaliczny sposób obrażając obywateli, którzy widzą w nowym przedmiocie zagrożenie. Tak też w czasie konferencji prasowej stwierdziła, że gdyby przedmiot był obowiązkowy, to „mielibyśmy zlot całej szurii”.