Ulicami Warszawy przeszedł wczoraj organizowany przez Platformę Obywatelską „Marsz miliona serc”. Donald Tusk zapowiedział to wydarzenie w lipcu, po emisji reportażu w „Faktach” TVN poświęconego pani Joannie. Wedle narracji dziennikarzy, kobieta została osaczona przez policję w szpitalu, ponieważ zażyła środki poronne. Okazało się jednak, że policja interweniowała w związku ze zgłoszeniem lekarza psychiatry. Lekarka obawiała się, że jej pacjentka może targnąć się na swoje życie. Tusk wykorzystał towarzyszące sprawie emocje, ale o pani Joannie szybko zapomniał. W rozmowie z TOK FM kobieta żaliła się, że została wykorzystana do politycznej walki.
„Moja historia została wykorzystana do budowania politycznego kapitału i do przedwyborczej gry. (…) Mam wrażenie, że w momencie kiedy marsz został ogłoszony, to przestało chodzić o mnie czy o prawa reprodukcyjne kobiet, a najważniejsza stała się przepychanka z PiS-em”
- powiedziała.
Do sprawy odniósł się poseł Radosław Fogiel, który zwrócił uwagę, że to „memento dla wszystkich Polaków”.
- „Jeżeli w takiej sprawie (Donald Tusk – red.) kłamie, a tak mówi sama zainteresowana, to będzie oszukiwał po raz kolejny”
- zauważył.
Polityk wskazał, że istnieje wiele przykładów kłamstw przewodniczącego Platformy Obywatelskiej.
- „Niedawny przykład - w Elblągu twierdził, że jego partia przekopałaby Mierzeję Wiślaną już w 2020 roku, ale kilka miesięcy wcześniej krytykował to działanie. W 2013 roku mówił, że są to jakieś imperialne zakusy Prawa i Sprawiedliwości”
- przypomniał.