Biskupi w komunikacie podkreślili, że "przeprowadzony proces kanonizacyjny, a w tym dogłębna, naukowa analiza historyczna, nie pozostawia wątpliwości odnośnie do świętości Jana Pawła II".

Dodano też, że produkcja TVN powstała na bazie "materiałów wytworzonych przez komunistyczną Służbę Bezpieczeństwa". Warto dodać, że były to zeznania świadków, a nie wewnętrzne dokumenty SB czy UB.

Jak można się domyślać, autorzy materiału nie posiadali dokumentów, które pozwalałyby bezpośrednio uderzyć w św. Jana Pawła II. Posłużono się więc osobą ks. kard. Adama Sapiehy. I Ekke Ovebeek i wtórujący mu Marcin Gutowski budują insynuacje na przesłankach wymyślonych pod określoną narrację, na co wskazało już wielu ekspertów i publicystów.

Warto tu zwrócić szczególną uwagę na to, że czym innym jest badanie w archiwach UB albo SB, czy ktoś tam był zarejestrowany jako agent, ponieważ to wymagało pewnej – pokazują to doskonale eksperci – procedury, która była przez SB traktowana bardzo poważnie. Czym innym są natomiast zeznania na przesłuchaniach, które nie tylko mogły być wymuszone, ale pod wpływem zmęczenia, braku snu czy nawet łyka wody przetrzymywani mogli dla ratowania własnego życia powiedzieć tak czy inaczej albo podpisać się pod takimi czy innymi „zeznaniami” przygotowanymi przez funkcjonariuszy bezpieki.

- "Czy pozwolimy odebrać sobie ten skarb na podstawie dziennikarskiego omówienia materiałów wytworzonych przez komunistyczną Służbę Bezpieczeństwa? Zostało ono dokonane z pominięciem warsztatu naukowego, w sposób stronniczy, często ahistoryczny, bez znajomości kontekstu, innych istniejących dokumentów, raportów czy opracowań" – czytamy także w dokumencie wydanym przez polskich biskupów.

Opinia ta bardzo nie przypadła do gustu znanemu „katolickiemu” publicyście i dziennikarzowi Tomaszowi Terlikowskimu, według którego biskupi pominęli w opinii „kluczowe fakty”.

- "Czytam oświadczenie KEP i oczom nie wierzę. To zwyczajnie nie jest prawda, że pytania wobec Jana Pawła II zostały sformułowane jedynie w oparciu o akta bezpieki. One są formułowane w oparciu o wyroki sądowe, nieliczne ujawnione dokumenty kościelne, i wreszcie o zeznania skrzywdzonych – pisze Terlikowski na Twitterze.

- „Czy wszystko rozstrzygają? Nie. Otwierają jednak pytania, na które można odpowiedzieć korzystając z archiwów kościelnych. Tego wyraźnie autorzy oświadczenia KEP nie widzą. O tym ani słowa” – czytamy dalej.

- „Jeśli biskupi są pewni, że nic w tych aktach się nie znajduje, jeśli wszystko zostało przebadane i nic w tym nie ma, to najlepszą obroną Jana Pawła II będzie ujawnienie tych archiwów. Nie apelowanie, nie obrona, ale właśnie prawda i dokumenty. Nie ma lepszej drogi” – kończy swoje wywody publicysta.