Następnego dnia po katastrofie samolotu Tu-154M z prezydentem Rzeczypospolitej Polskiej na pokładzie, rosyjska opozycjonistka - Waleria Nowodworska w artykule zatytułowanym „Twarde lądowanie” pisała – „Antysowiecki Kaczyński popełnił błąd tylko raz – leciał radzieckim samolotem nad terytorium Związku Radzieckiego, ufając radzieckiej władzy, […] ale żeby stawiać oskarżenia, potrzebne są dowody.”
W dalszej części publikacji wieszczyła – „Może, za 15 lat jakiś Beria będzie chciał donieść na swoich kolegów, którym sam wydawał rozkazy.”
W tym roku mija czas wskazywany przez Walerię Nowodworską w którym prawda miałaby przebić się przez kożuch kłamstwa. Opinia publiczna ma prawo dociekać, co faktycznie się stało. Niestety, na Kremlu bez zmian, za to wysiłek niezłomnych dziennikarzy śledczych oraz badaczy ujawnił w tym czasie wiele istotnych materiałów dowodowych. Jednym z nich jest tak zwany dowód rozstrzygający.
Tak jak uczy historia badania katastrof, każda z nich jest unikatowa i ma swoją specyfikę, ale jedno co je łączy to dowody rozstrzygające, przysłowiowo stawiające kropkę nad „i”. W przypadku katastrofy Boeinga 747 nad Lockerbie był to fragment drukowanej płytki o wymiarach 2 na 2 centymetry nastawnika czasowego detonatora ładunku wybuchowego ukrytego w radiomagnetofonie Toshiba.
W przypadku katastrofy Boeinga 777 nad wschodnią Ukrainą (lot MH-17) były to szrapnele z wystrzelonej rosyjskiej rakiety BUK-M2.
W przypadku Smoleńska dowodem rozstrzygającym są zdjęcia odłamka elektrycznego hamulca napędu wału klapy lewego skrzydła TEM-4, wbitego w grunt na głębokość kilkunastu centymetrów od strony północno-zachodniej, praktycznie przeciwnie do kierunku lotu Tu-154M (około 28 metrów na północny zachód za tzw. pancerną brzozą).
To właśnie ten charakterystyczny mechanizm pozbawiony płaszczyzn nośnych, przypominający odważnik, dowodowo zaświadcza o faktycznym położeniu samolotu Tu-154M w momencie wybuchowego oderwania końcowej części lewego skrzydła.
Czytelników portalu zainteresowanych szczegółami, odsyłam do internetowo zarejestrowanej prelekcji jaką przedstawiłem na ten temat 10 lutego br. w Klubie Ronina.[i]
W celu zweryfikowania trajektorii przemieszczania się odłamka rozstrzygającego zostały przeprowadzone eksperymenty z analogicznym modelem rekonstrukcyjnym , które w 100% potwierdziły postawioną tezę.
Wniosek jaki nasuwa się po piętnastoletnich badaniach tej tragedii jest taki, iż w tym przypadku liczą się tylko twarde
materiały dowodowe, a nie ich cyfrowe kopie (rejestratory pokładowe), które podlegały fałszerstwom.
Mementem nich będą informacje napływające ostatnio z krajów bałtyckich.
„Według Markusa Jonssona, analityka zajmującego się analizą zakłóceń GPS (przez Rosjan),[…] zagłuszanie to przyczyniło się do anulowania nowo uruchomionego połączenia lotniczego Tartu-Helsinki.
Fiński narodowy przewoźnik Finnair ogłosił, że wstrzymuje loty do drugiego co do wielkości miasta Estonii na miesiąc po tym, jak dwa jego samoloty nie mogły wylądować w Tartu z powodu zakłóceń GPS. […]
Minister spraw zagranicznych Estonii Margus Tsahkna powiedział, że zagłuszanie prowadzone przez Rosję jest tak niebezpieczne, że prędzej czy później doprowadzi do katastrofy - podał Baltic News Service.”[ii]
Podsumowując te informacje, należy dodać, iż państwowe próby z urządzeniami walki elektronicznej, które wpływają na systemy naprowadzania wrogich samolotów, poprzez wskazywanie im fałszywych współrzędnych celów (Krasucha-2), zostały w Federacji Rosyjskiej zakończone w 2009 roku, a pierwszy ich zestaw został wdrożony w manewrach WOSTOK 2010 – roku Zamachu Smoleńskiego.
Tomasz Ziemski
2025.03.26
[i] https://www.youtube.com/watch?v=RgwyREbj_bU