Rynkowa siła Chin wynika nie tylko z zasobów, lecz przede wszystkim z przerobu — to tam koncentruje się ok. 90 proc. globalnych mocy rafinacji metali ziem rzadkich. Efekt? Wystarczy jeden ruch regulacyjny, by łańcuchy dostaw w USA i UE zaczęły zgrzytać. Wiosenne limity eksportu na wybrane pierwiastki pokazały, jak kruche są linie produkcji silników trakcyjnych do aut elektrycznych, generatorów turbin wiatrowych, serwonapędów, robotów przemysłowych czy sprzętu obronnego, które opierają się na magnesach z neodymu, prazeodymu czy dysprozu.

Naukowcy pod wodzą prof. Jian-Pinga Wanga przez lata szukali sposobu, by wykorzystać żelazo (jeden z najpowszechniejszych pierwiastków na Ziemi) i azot (składnik powietrza) do wytworzenia materiału o bardzo wysokim nasyceniu magnetycznym. Klucz okazał się w syntezie określonej fazy azotku żelaza (w literaturze często łączonej z Fe₁₆N₂) i dopracowaniu procesu, który stabilizuje pożądane własności w temperaturach do ok. 200°C. To ważne, bo właśnie w takich warunkach pracują napędy i generatory — a większość alternatyw bezlantanowcowych traci parametry znacznie wcześniej.

Co ten wynik oznacza w praktyce? Magnesy na bazie azotku żelaza:

  • zapewniają wysokie namagnesowanie (kluczowe dla gęstości mocy silników),

  • wytrzymują temperatury robocze, które eliminują wiele dotychczasowych „zamienników”,

  • bazują na surowcach, których nie da się zmonopolizować: rudach żelaza (np. z Minnesoty) i azocie z powietrza.

Innymi słowy: to potencjalny „magnes strategiczny” dla gospodarki opartej na elektryfikacji i automatyzacji.

Przełom w laboratorium nie równa się rewolucji w fabryce. By azotek żelaza trafił do realnych napędów, potrzebne są:

  1. Skalowalne łańcuchy syntezy (proszek, taśmy, spieki), które gwarantują powtarzalność partii.

  2. Parametry całego magnesu, nie tylko samego materiału: koercja, odporność na korozję, stabilność mechaniczna, integracja z istniejącymi rdzeniami i obudowami.

  3. Standaryzacja i testy kwalifikacyjne w automotive, energetyce wiatrowej i przemyśle obronnym.

  4. Kapitał i popyt początkowy — bez „pierwszych zamówień” trudno zbudować moce, a bez mocy trudno pozyskać zamówienia.

To właśnie dlatego komentatorzy w USA wzywają do polityki przemysłowej z prawdziwego zdarzenia: grantów na linie pilotażowe, gwarancji odbioru dla kluczowych zastosowań (np. programy Pentagonu i Departamentu Energii), ulg podatkowych na inwestycje oraz ochrony przed dumpingiem cenowym, który mógłby dusić rodzącą się branżę w zarodku.

Co zyska gospodarka?

  • Bezpieczeństwo dostaw w sektorach krytycznych: napędy EV, robotyka, serwonapędy, sprzęt lotniczy i wojskowy.

  • Niższe ryzyko cenowe — surowce bazowe są powszechne, a łańcuchy krótsze.

  • Przewaga technologiczna — jeśli Amerykanie pierwsi skomercjalizują stabilny proces, eksport technologii i gotowych magnesów może stać się realnym źródłem wpływów.

  • Efekt demonstracyjny dla innych „materiałów zastępczych”, które mogłyby ograniczać zależność od krytycznych pierwiastków.