Grynkewich, obecnie pełniący funkcję dyrektora operacji w Kolegium Połączonych Szefów Sztabów sił USA, ma bogate doświadczenie wojskowe. Jest pilotem z ponad 2 300 godzinami nalotu, głównie na F-16 i F-22. W swojej karierze dowodził m.in. 53. Skrzydłem w Eglin Air Force Base oraz 9. Siłami Powietrznymi (Air Forces Central).
Co ciekawe, Grynkewich ma białoruskie korzenie. Jego pradziadek, Ilja Hrynkiewicz, urodził się w 1873 roku w Mińsku i wyemigrował do Stanów Zjednoczonych na przełomie XIX i XX wieku. Po przybyciu do USA zmienił imię na Elias Grinkevitch, a później nazwisko przyjęło obecną formę – Grynkewich. Informacje te zostały potwierdzone przez białoruską sekcję Radia Svaboda, która przeanalizowała dostępne źródła genealogiczne.
Nominacja Grynkewicha na stanowisko SACEUR ma znaczenie strategiczne. Mimo wcześniejszych sugestii administracji Trumpa o możliwości przekazania tego stanowiska europejskiemu generałowi, utrzymanie amerykańskiego dowództwa w NATO jest postrzegane jako sygnał kontynuacji zaangażowania USA w bezpieczeństwo Europy. Jak podkreśla Reuters, decyzja ta przynosi ulgę europejskim sojusznikom, zwłaszcza w kontekście trwającej wojny na Ukrainie i wcześniejszych sceptycznych wypowiedzi Trumpa na temat NATO.
Grynkewich nie komentował publicznie swojego pochodzenia, jednak jego nominacja może być postrzegana jako symboliczny most między Wschodem a Zachodem, zwłaszcza w obliczu obecnych napięć geopolitycznych.
Zgodnie z tradycją, nominacja musi jeszcze zostać zatwierdzona przez Senat USA. Jeśli tak się stanie, Grynkewich stanie na czele sił NATO w Europie, kontynuując amerykańskie przywództwo w Sojuszu, które trwa nieprzerwanie od 1951 roku.