W sobotę w Waszyngtonie odbył się marsz „Dumy” LGBT, w którym udział wzięła wiceprezydent Stanów Zjednoczonych Kamala Harris. Skrajnie lewicowym środowiskom odpowiedzieli amerykańscy katolicy. Tego dnia w stolicy odbył się też Marsz Mężczyzn, którzy z różańcami w rękach manifestowali swój szacunek do ludzkiego życia.

Stany Zjednoczone są wyraźnie podzielone na zwolenników dwóch cywilizacji, o których mówił św. Jan Paweł II – cywilizacji życia i cywilizacji śmierci. W sobotę ulicami Waszyngtonu przeszły dwa marsze. W jednym szli zwolennicy rewolucji obyczajowej, a razem z nimi pierwszy raz w historii wiceprezydent USA. Drugi marsz też był historyczny. To pierwszy całkowicie męski marsz pro-life pod hasłem „Skończmy z mordowaniem naszych dzieci”.

Około 300 mężczyzn wyraziło swój sprzeciw wobec mordowania nienarodzonych dzieci. Najpierw manifestowali przed kliniką, w której dokonuje się aborcji, aby następnie przejść pod Biały Dom.

Organizatorzy wskazywali na rolę mężczyzny w powołaniu dziecka do życia i późniejszej trosce o to życie. Ks. Stephena Imbarrato odniósł się do Księgi Rodzaju wskazując, że w kwestii aborcji mężczyźni niczym biblijny Adam próbują zrzucić winę na kobietę.

- „Mężczyźni muszą powstać i stanąć w obronie kobiet, starać się chronić kobiety przed zranieniem i oczywiście chronić najsłabszych, nasze dzieci. (...) Każda aborcja rani kobietę, a mężczyzna bierze udział w każdej aborcji, więc myślę, że przemysł aborcyjny, kultura śmierci, chcą marginalizować mężczyzn i mówić im: To nie twoja sprawa

- mówił.

Ks. Charles Pope wezwał natomiast do pokuty prezydenta Stanów Zjednoczonych Joe Bidena. Podkreślił, że martwi się o życie wieczne urzędników przyczyniających się do śmierci dzieci.

- „Proszę, posłuchajcie Kościoła, słuchajcie Pana. Chrońcie życie od momentu poczęcia aż do naturalnej śmierci. Nie bójcie się. Jest nas tutaj wielu, którzy udzielą wam wsparcia i zachęty”

- wzywał kapłan.

kak/lifesitenews.com, DoRzeczy.pl