"Z postaci Karola Wojtyły biło coś nadzwyczajnego, jakiś majestat, wielkość trudne do zdefiniowania, które pamiętam do dziś" - wspomina metropolita krakowski abp Marek Jędraszewski.

W rozmowie z Polską Agencją Prasową arcybiskup wspominał spotkania z kadrynałem Karolem Wojtyłą, a potem Janem Pawłem II.

"Tych spotkań było relatywnie bardzo dużo, one były najpierw z daleka, ale dla mnie, młodego człowieka, były bardzo znaczące" – wspomina duchowny.

Najczęściej do spotkań dochodziło na sympozjach naukowych. Wówczas Wojtyła był klerykiem.

"Rzecz, która mnie bardzo uderzyła i której nie potrafię zresztą po dzień dzisiejszy zdefiniować. (…) Z postaci Karola Wojtyły biło coś nadzwyczajnego, jakiś majestat, wielkość trudne do zdefiniowania, które pamiętam do dziś" – mówi metropolita krakowski.

Elementem charakterystycznym dla Wojtyły była gorliwa modlitwa. Jak wspomina arcybiskup Jędraszewski stałym elementem planu dnia była modlitwa i droga krzyżowa, niezależnie od okresu liturgicznego.

"Załóżmy, jest godz. 11 wieczorem. W kolegium panuje cisza, czasem jeszcze niektórzy pracują, ale w ciszy swoich pokojów. Na korytarzu było takie szuranie i wiedzieliśmy: Wojtyła idzie do kaplicy" - opisywał metropolita.

"Było ciemno, zaświeciłem światło. Widziałem takie poruszenie jego, sam się czułem zażenowany, bo zdawałem sobie sprawę, że naruszyłem jego kontemplację, jego ciszę, jego zjednoczenie z panem Jezusem" - wspomina.

mor/PAP/Fronda.pl