"Okazało się, że słowo "zaraza" niezwykle trafnie określa problem kulturowy, z którym przychodzi nam się dzisiaj zmagać" - powiedział abp Marek Jędraszewski. W rozmowie z tygodnikiem "Sieci" krakowski hierarcha mówił o zagrożeniu ze strony ideologii LGBT.

 

Metropolita odniósł się do swojej głośnej i trafnej wypowiedzi z początku sierpnia. "Czerwona zaraza już nie chodzi po naszej ziemi, ale pojawiła się nowa, neomarksistowska - nie czerwona, ale tęczowa" - mówił w jednej z homilii.

W rozmowie z tygodnikiem "Sieci" hierarcha w pełni podtrzymał tę ocenę.

"Sytuację zagrożenia współczesnymi ideologicznymi kłamstwami widziałem już stosunkowo dawno, to rozeznanie dojrzewało we mnie od dobrych kilku lat" - wskazał.

"Samo sformułowanie o "tęczowej zarazie" powstało podczas homilii w kościele Mariackim, jako parafraza słów wiersza poety powstańca. Paradoksalnie okazało się, że słowo "zaraza" niezwykle trafnie określa problem kulturowy, z którym przychodzi nam się dzisiaj zmagać" - dodał.

"To biologia, a zatem nauka par excellence, stwierdza, że człowiek to albo kobieta, albo mężczyzna i tylko ze związku kobiety i mężczyzny może się zrodzić potomstwo. To jest tak oczywiste, że jeszcze kilka lat temu wydawało się, że nie sposób tego podważyć. Szaleństwo człowieka pozbawionego Boga i odrzucającego rozum okazuje się jednak nie mieć granic" - dodał hierarcha.

Stwierdził też, że środowisko LGBT samo potwierdza, iż miał rację. Dowodzi tego na przykład sytuacja z Poznania, gdy homoseksualista podczas jakiegoś homoerotycznego wiecu symulował poderżnięcie gardła arcybiskupowi.

Hierarcha zauważył następnie, że jest wdzięczny prezesowi PiS, Jarosławowi Kaczyńskiemu. Nie tylko za to, że stanął publicznie w jego obronie w obliczu wielkich medialnych ataków, ale także przez to, że Kaczyński chce współdziałać z Kościołem w obszarze walki z zagrożeniem LGBT.

"Jestem wdzięczny za te słowa nie tylko dlatego, że chodzi tu o moją osobę, lecz przede wszystkim dlatego, że prezes dostrzegł w tym, co powiedziałem, wielkie i nieustanne zmagania Kościoła katolickiego w Polsce o obiektywne dobro instytucji małżeństwa i rodziny. Tutaj widzę płaszczyznę dobrej współpracy między Kościołem a państwem" - powiedział arcybiskup.

Metropolita pytany o relacje Kościoła z władzą przyznał, że bywa różnie, bo na przykład w sprawie aborcji nie ma porozumienia. "Z drugiej strony, jakże nie witać z radością zaangażowania obecnych władz, mającego na celu budowania solidaryzmu społecznego i stwarzania równych szans rozwoju dla wszystkich obywateli mieszkających w różnych, niekiedy dotąd zaniedbanych gospodarczo regionach Polski?" - pytał.

Arcybiskup wyraził też nadzieję, że dojdzie do "przebudzenia całego społeczeństwa katolickiego, duchownych i świeckich".

bsw/sieci