W Stanach Zjednoczonych wciąż trwają zamieszki na fali protestów wzniecanych pod szyldem „Black Lives Matter”. Wobec bierności policji przestępcy przekraczają kolejne granice i bez zahamowań atakują w biały dzień. Wczoraj popołudniu w Nowym Jorku dwóch czarnoskórych mężczyzn napadło na 30. letniego Polaka, którego dotkliwie pobili i okradli.

Dawid Madej jest synem polskich imigrantów. W Nowym Jorku mieszka z rodzicami od urodzenia. Wczoraj ok. godz. 16, kiedy wracał do domu, został zaatakowany przez dwóch czarnoskórych mężczyzn. Bandyci uderzyli go w głowę, a kiedy stracił przytomność, ukradli mu portfel i siatkę z zakupami. Kiedy z budynku wybiegli mieszkańcy, napastnicy uciekli. Całość zajścia nagrały kamery.

W szpitalu stwierdzono u Polaka wstrząs mózgu i złamania żeber. Założono mu 10 szwów. Dochodzenie w sprawie prowadzi policja.

- „Mieszkamy w Nowym Jorku 30 lat. Nasza dzielnica nie jest bogata, ale zawsze była bardzo bezpieczna. Obecnie, ze względu na bezkarność przestępczość drastycznie wzrosła” – mówi w rozmowie z portalem niezależna.pl ojciec pobitego 30. latka, Jack Madej.

kak/niezależna.pl