Wczoraj Sejm przegłosował ustawę o zasobach własnych UE, kluczową z perspektywy uruchomienia wypłat z europejskiego Funduszu Odbudowy. "Za" zagłosowało 290 posłów m. in. z PiS, Porozumienia, Lewicy, Polski 2050 i PSL. Posłowie PO wstrzymali się od głosu. Wczorajsze głosowanie skomentował szef PO Borys Budka.

- Wczoraj okazało się, że podczas jednego z najważniejszych głosowań rząd Prawa i Sprawiedliwości nie ma większości w klubie PiS-u. 20 posłów PiS-u głosowało przeciwko własnemu rządowi. To pokazuje, że była olbrzymia szansa, by po tym głosowaniu, gdyby opozycja zagrała twardo, zmusić premiera Morawieckiego, by przyszedł do parlamentu i negocjował dobre dla Polek i Polaków warunki przeznaczenia środków z KPO - powiedział Budka.

- Chcieliśmy to zrobić, chcieliśmy zmusić Mateusza Morawieckiego, by po raz pierwszy od wielu lat był zobowiązany do rozmów w parlamencie, by w drodze ustawy zagwarantować, że środki z Krajowego Planu Odbudowy nie podzielą losów zmarnowanych miliardów złotych przez ten rząd chociażby na inwestycje w Ostrołęce, zgubionych setek milionów złotych na wydatki covidowe, z których rząd nie potrafi się wytłumaczyć - maseczki, respiratory, przyłbice - stwierdził Budka w odniesieniu do strategii PO we wczorajszym głosowaniu.

Platforma Obywatelska złożyła wniosek o odroczenie obrad o 14 dni, który został odrzucony większością 276 głosów - więcej czytaj tutaj.

Budka powiedział także, że "rząd pod osłoną nocy wysłał Krajowy Plan Odbudowy do Komisji Europejskiej" bez zakończenia konsultacji.

- Jako opozycja będziemy nadal w tym procesie legislacyjnym starać się wprowadzić do ustawy gwarancje, by środki z Krajowego Planu Odbudowy były wydawane w sposób transparentny, uczciwy, ale przede wszystkim, by były dystrybuowane sprawiedliwie - zapowiedział.

- Wczoraj był punkt zwrotny w polskiej polityce. Rząd Prawa i Sprawiedliwości utracił większość parlamentarną. 211 głosów w klubie PiS pokazuje, że Mateusz Morawiecki wczoraj nie miał poparcia w żadnym obozie - stwierdził Budka.

Dodał, że teraz Senat będzie miał czas, aby "nadrobić to, co rząd stracił proponując i forsując taki bardzo szybki, niekorzystny dla Polski tryb ratyfikacji decyzji parlamentu".

jkg/rp