Niezbędna  jest  pomoc  psychologów,  którzy  posiadajądoświadczenie   w   prowadzeniu   „warsztatów   toleran­cji".  Wolne  od  manipulacji,  szczere  otwieranie  się  naprzedstawiciela    obcej    narodowości    pozostaje    analo­giczne   do  wchodzenia  w  relację   heteroseksualną.  

Nacjonalizm jako homoseksualizm

Maciej Płomień

Niezbędna  jest  pomoc  psychologów,  którzy  posiadajądoświadczenie   w   prowadzeniu   „warsztatów   toleran­cji".  Wolne  od  manipulacji,  szczere  otwieranie  się  naprzedstawiciela    obcej    narodowości    pozostaje    analo­giczne   do  wchodzenia  w  relację   heteroseksualną. W  kolejnych  numerach  „Frondy"   ukazały  się  dwa  teksty  autorstwa  Mieczy­sława  Samborskiego  na  temat  podobieństw  łączących  współczesne  ideologiez   dewiacjami   seksualnymi.    O   ile   w   wypadku   nowolewicowego   liberalizmui  pedofilii  diagnoza jest  jak  najbardziej   trafna,   o  tyle  nie  można  tego  samegostwierdzić,   gdy  autor  porównuje  nostalgiczny  konserwatyzm  do  homoseksu­alizmu. 

Zwłaszcza  że  poza  konserwatyzmem  istnieje  ideologia,  której  niejakoistotą  pozostaje  charakterystyczny  dla  homoseksualizmu  rodzaj   lęku.Zauważmy,   iż   na  najbardziej   pierwotnym   poziomie,   w   życiu   osobistymi  emocjonalnym,  pederaści  i  lesbijki  boją  się  tego,  co  odmienne  i  obce,  czyliintymnej   relacji   z  osobami   płci   przeciwnej.   Lęk  ten   oczywiście   bywa   naj­częściej   nieuświadomiony.   W  sferze  świadomości  pozostaje  zaś  przekonanieo  niezdolności  do  wejścia  w  taką  relację.  I  tak  ujawnia  się  cała obłuda ruchów„gejowskich",  które  postulują  „otwieranie  się  na  Innego".  Podstawową  cechąhomoseksualizmu  okazuje  się  bowiem...   swoista  ksenofobia.

Kierowanie  popędu  seksualnego  w  stronę  osób własnej  płci  można porów­nać  z  fanatycznym,  plemiennym  nacjonalizmem.  Wyznawcy  takiego  nacjona­lizmu,  zamykając  się  we  własnym  getcie,  poddają  się  syndromowi  „oblężonejtwierdzy"   oraz   pielęgnują  przeświadczenie   o  niemożliwości   funkcjonowaniaspołeczeństwa  wielonarodowościowego   i  wielokulturowego.  Wrogość  wobecinnych  narodowości  traktują  oni  jako  swoisty  paradygmat  polityczny.   W  głębitej  wrogości  tkwi  lęk  przed  tym,  co  nieznane,  tajemnicze,  podejrzane.

   I  jestjeszcze  jedna  rzecz:  traumatyczne  doświadczenie  historyczne.  Nic  tak  nie  dostarcza  uzasadnienia  dla  wrogiego  stosunku  do  jakiejś  na­rodowości,  jak  bolesne  fragmenty  wspólnych  z  nią  dziejów.  To  samo  dotyczyczęści  lesbijek.  Konkretnie  chodzi  tu  o  te  spośród  nich,  które  doświadczyłytraumatycznych  przeżyć  w  kontaktach  seksualnych  z  mężczyznami.  W  efekciehomoseksualna  orientacja  tych  kobiet  idzie  nierzadko  w  parze  z  ideologicznąwrogością wobec  samców  i  zachłyśnięciem  się  agresywnym,  wojującym  femi­nizmem. 

A  zatem  negatywnymi  stereotypami  na temat jakiejś  grupy  etnicznejrządzi  ten  sam  mechanizm  psychologiczny,   co   w  wypadku  lesbijsko-femini-stycznych  uprzedzeń  wobec  mężczyzn.Ale,  rzecz jasna,  ksenofobia  na  tle  płciowym  i  wynikający  z  niej  seksizm  tocecha  nie  tylko  lesbijek.  

W  świecie  starożytnym  jednym  z  czynników  dyskry­minujących  kobiety  była  pederastia.  Badaczka  kultury  antycznej,  Eva  Keuls,charakteryzuje Ateńczyków jako  „społeczność zdominowaną przez  mężczyzn,którzy  trzymają  w  odosobnieniu  swoje  żony,  córki,  umniejszają  rolę  kobiecą,jeśli  idzie  o  reprodukcję,  oraz  stawiają  pomniki  genitaliom  męskim,  jak  rów­nież  współżyją   z  synami   swoich  współtowarzyszy".  

Z  kolei  według  Denisa Pragera   potępienie   przez   religię   mojżeszową   homoseksualizmu   oznaczałozarazem  poprawę  pozycji  społecznej   kobiet.   W  ten  sposób  starożytni  Żydzistali  się  pionierami  autentycznego  -  a  nie  fasadowego,  powodowanego  jaki­miś  względami  ideologii  czy  władzy  -  równouprawnienia  płci.

Oczywiście  działacze  „gejowscy"  zawsze  podkreślają,  iż  nie  chodzi  im  by­najmniej  o  narzucenie homoseksualizmu  heteroseksualnej  większości  -  było­by  to  zresztą  technicznie  raczej  niemożliwe  -  ponieważ  pragną  „tęczowego",różnorodnego  świata,   w  którym  ma  ona  zachować  swoje  prawa.   Czy  możnapostulaty  radykalnej,  „tęczowej"  tolerancji  porównywać  do  mrocznego,  ob-skuranckiego  nacjonalizmu?  A jednak  nie  dajmy  się  zwieść.Działacze  „gejowscy"   i  nacjonaliści  stosują  identyczny  rodzaj  argumen­tacji.

I jedni,    i   drudzy  bronią   „świętego"   prawa  ksenofobii.   W  pierwszymwypadku   przesianie  jest   następujące:   homoseksualiście   wolno   nawiązywaćrelacje intymne  z osobami  tej  samej  płci  i jednocześnie odczuwać obrzydzeniewobec  osób  płci  przeciwnej.  W  drugim  wypadku  chodzi  o  to,  żeby  szowinistamógł  swobodnie  umacniać  więzi  ze  swoimi  rodakami  i  zarazem  nieskrępowa­nie  obdarzać  negatywnymi  emocjami  ludzi  obcej  narodowości.Nie  łudźmy  się,  ruchy  „gejowskie"  i  ich  lewicowi  sprzymierzeńcy  zawłasz­czyli  takie  pojęcia,  jak  różnorodność  świata  czy  wielokulturowość.  Środowiska  te  tworzą  jedynie  obłudną  fasadę,   za  którą  próbuje  się  afirmować  chyba  naj­bardziej   tragiczny  typ  ksenofobii:  niezdolność  do  nawiązania  relacji  intymnejz  Innym  i  pozostawanie  w  niewoli  homoseksualnego  pożądania.

Działacze   „gejowscy"   traktują  heteroseksualną  większość   tak  samo  jakpełni   pacyfistycznych  frazesów  na  ustach  kryptoszowiniści  jakiejś   grupy  et­nicznej  traktują  inne  narody.  Mamy  tu  do  czynienia  z  ewidentną  patologią.Dlatego  niezbędna jest  pomoc  psychologów,  którzy  posiadają  doświadczeniew  prowadzeniu   „warsztatów  tolerancji". 

Wolne  od  manipulacji,   szczere  ot­wieranie  się  na  przedstawiciela  obcej  narodowości  pozostaje  analogiczne  dowchodzenia  w  relację  heteroseksualną.Reasumując,   walce    z   wszelkimi   przejawami   mentalności   plemiennej,szowinizmu  etnicznego,  rasizmu,  antysemityzmu  musi  towarzyszyć  przeciw­działanie  rozmaitym  formom  seksizmu  (zarówno  męskiego,  jak  i  kobiecego)oraz  zachowań  homoseksualnych.  Jedno  z  drugim  zachowuje  bowiem  ścisłyzwiązek.

Pismo Poświęcone Fronda nr 35